Dzień kiepski, trochę niewyspany, do tego dużo czasu w korkach stracone i trening musiał być robiony na szybkości (pomogła w tym przedtreningowa kawa na mieście).
Ogólnie mam już tak pozdzierane łapy, że chciałem poprosić trenera o jakieś fronty, ciąg i wyciskanie; na szczęście dostałem to bez proszenia (+ rwanie na wysoko od kolan, czyli ok, bo w paskach).
Rwanie na wysoko po raz pierwszy poszło 85/2 x 2, co znaczy, że dwójką jestem w stanie wrzucić na wysoko więcej, niż ważę. W porównaniu do tego co się dzieje na sali to nic, ale to już jest jakiś wskaźnik wytrenowania.
Ciągi podrzutowe ciężko, na 120-130.
Przysiady z przodu schodki (to aż rozpiszę, bo mi ciężary idealnie weszły) (100/4, 110/3, 120/2, 130/1) x 3. Za pierwszym razem trzydzieści z przodu b. lekkie, czwórka by weszła dzisiaj; za drugim i trzecim przyważylo.
Jutro piątek, wiec mam nadzieję, że będzie przysiad z tyłu na doyebanie.