Jaki związek mają poglądy na zasady ze znajomością możliwości tego że gdy ma się jakieś problemy (a tym bardziej coś takiego jak z tym porwaniem) to nie da się z siebie wszystkiego w walce?
Żadne, w przeciwieństwie do tego czy się trenowało.
9.1.2004 - porwanie siostry Belforta, sierpień 2007 ogłoszenie, że nie żyje i tj mówisz ta sprawa w sumie nadal się do teraz chyba ciągnie, więc wtedy naprawdę nieszczęście dla Belforta, bo nie wiadomo gdzie jest i czy żyje a potem tak samo, bo już wie, że nie żyje
Powoli. Niepewność czy nie żyje czy żyje chyba była "trochę" niekomfortowa co? A co do tego jak już wiedział jak sprawa się zakończyła - jedyne porażki to z Andersonem (z którym walczył po długiej przerwie i kontuzjach) no i z Jonesem
Właśnie w tych pasmach porażek od 2004-2006 Vitor nie do końca był sobą.
Początkowe porażki - jedyne co można powiedzieć to to że wtedy nie był raczej tak dobry jak teraz. Przecież nie usprawiedliwiam jego WSZYSTKICH porażek porwaniem siostry. Też twierdzę że taka walka jak choćby z Randym pokazała że ktoś z zapasami może być kłopotem dla Belforta ale teraz wygląda na to że Belfort poprawił ten aspekt...
Dobrze zauważyłeś że póki co Belofrt nie pokazał jeszcze bo nie miał okazji ostatnio, typowej zapaśniczej obrony przed obaleniami itp, ale obrona przed zapasami to także ciosy i timing, a te Belfort jeszcze poprawił i dodał dewastujące kopnięcia więc pozostaje tylko czekać na dalsze walki
"Dzięki za złoto, mój ty bohaterze" - 100 dan Diego.