Mam pytanie na dość, wydaje mi się, interesujący temat. Ciekawy tylko jestem, czy ktoś będzie znał odpowiedź.
Z tego co mi wiadomo, to metabolizm alkoholu przebiega tak, że nie odkłada się on w postaci tkanki tłuszczowej, tylko jest cały zamieniany w energię użytkową. Zwiększa on jednak proces 'de novo lipogenesis', ale tylko wtedy, gdy z konwencjonalnych makroskładników przekroczymy swoje podstawowe zapotrzebowanie na energię. I stąd moje pytanie.
Czy przy dłuższej redukcji na sporym deficycie kalorycznym dobrym pomysłem byłoby po prostu wypicie kilku kieliszków wódki, nie przekraczając bilansu kalorycznego z BTW (przekraczając bilans tylko kaloriami z alkoholu), w celu przyspieszenia metabolizmu. Wiadomo, że alkohol w dużych ilościach jest szkodliwy i trudno znaleźć tutaj jakiekolwiek pozytywy, ale trzeba żyć, na imprezkę wyjść i alkohol też dla ludzi. Więc, czy powiedzmy raz na 2-3 tygodnie taka impreza zakrapiana alkoholem nie wyjdzie na dobre pod kątem utraty tkanki tłuszczowej?
Z mojego toku rozumowania byłby to tak jakby
cheat-day z przekroczonym zapotrzebowaniem tylko i wyłącznie z alkoholu.
Ciekawy jestem opinii ekspertów na ten temat.
Pozdrawiam.