kurcze, ciężko tak nie liczyć michy. normalnie nie mam co robić w pracy
co zjadłam:
-2 jaja, 10dag masła, łyżka siemienia lnianego, łyżka zarodków pszennych, papryka
-śledzik 1 płat, fasolka, cebulka, kiszoniak
-pęczek selera naciowego zapity 0,5l herbaty-zdecydowanie nie polecam
-indyk z ryżem i warzywami (mała porcja), cykoria
-puszka tuńczyka (skradzionego w pracy komuś z lodówki
no ale co zrobić-głodna byłam i teraz wszyscy się mnie boją i i tak nikt nie podskoczy
), kiszoniak-również do kogo należał, ale smaczny był, łyżeczka oliwy, 2 kromki wasy
-małe jabłko
-omlecik z jednego jaja na oleju kokosowym z mleczkiem kokosowym i łyżeczką wiórków kokosowych
trening:
rozgrzewka 5 min bieżnia
brzuchy- 15 min zajęcia grupowe (a właściwie indywidualne, bo nikt więcej nie przyszedł
)
1. przysiady z piłką przy ścianie 3x15 z kettlem w łapach 4kg/8kg/8kg
2a. wyciskanie skos 3x15 14kg/16kg/18kg (wiem, że dam radę więcej, ale jakoś tak się sama boję, bo nie miał mnie kto asekurować, a nie chciałabym sobie zrzucić sztangi na cycki
)
2b. przyciąganie drążka dolnego siedząc 3x15 25kg/27,5kg/27,5kg
3a.
wznosy z opadu 3x15 5kg/5kg/5kg
3b. prostowanie nóg siedząc 3x15 22,5kg/25kg/27,5kg (przy ostatnich dwóch myślałam, że puszczę pawia
) (chyba pierwszy raz miałam dobrze ustawioną maszynę, bo odkryłam jeszcze jedną gałkę z tyłu i od razu jakoś inaczej się ćwiczyło
))
4.pompeczki damskie x30
5.plank
30 min na wiosłach (myślałam, że umrę z nudów
)
and streaching
moc wraca