no panowie, najważniejsza informacja jest taka, że żyje :)
zabieg trwał stosunkowo długo, bo to chyba było około 3 godzin. nie powiem, żebym nic nie czuł, ale dr Rylski oraz jego urocza asystentka byli bardzo delikatni, gdy trzeba było dokładali znieczulenia
generalnie ból się pojawiał, ale jak najbardziej do zniesienia. pod koniec już trochę wzdychałem, bo byłem tym zwyczajnie zmęczony :) lekarze podobnie, bo jak stwierdził dr Rylski nie byłem łatwym przypadkiem i musieli się trochę namęczyć, żeby zrobić to dobrze - o szczegóły, wybaczcie, nie pytałem :) chyba było twarde i mocno unerwione
oczywiście po zabiegu byłem w na tyle dobrym stanie, że spokojnie wyszedłem sam, zajrzałem jeszcze do apteki (dostałem antybiotyk) i wróciłem do domu taxi
po powrocie do domu zjadłem coś (trzeba iść na czczo, ja miałem zabieg po 15, więc ostatni posiłek zjadłem około 9 rano) i położyłem się, żeby odpocząć - na początku było trochę niewygodnie, kłuło mnie w niektórych miejscach, ale wszystko przeszło do północy! w sumie jak ręką odjął
teraz siedzę sobie bez bólu, czuje oczywiście to miejsce, jest lekko obolałe, swoje robi także
kamizelka uciskowa - pojawia się pewien dyskomfort przy zmianach pozycji np. gdy wstaje lub na łóżku obracam się z boku na bok, ale to przecież całkowicie normalne :)
jestem zadowolony, ale na pewno pełnię szczęścia osiągnę za miesiąc, gdy nie będę musiał nosić tej kamizelki :) na razie przyglądam się w lustrze i coś mi nie pasuje mi w moim wyglądacie. uwierzcie mi, to niesamowite wrażenie
doktor wśród tych leków zapisał mi przeciwbólowy, stwierdził, że mogę brać 3x dziennie, ale wziąłem go tylko wczoraj przed snem, a dzisiaj uznałem, że nie jest to konieczne
nie chciałem się rozpisywać, ale jak zwykle moja natura dała o sobie znać - podejrzewam jednak, że pojawią się jakieś pytania, więc walcie śmiało
ambassador - zawsze się śmieję, że byłem trochę jak Rocky Balboa, pewnie pamiętasz jego przygotowania w Rosji:) ale to fakt, zacząłem biegać w lutym, robiłem trening co dwa dni, niezależnie od pogody - ludzie wokół mnie pukali się w czoło niekiedy. najgorszy trening pamiętam przy -2 stopniach gdy ostro padał mi śnieg w twarz :) miałem jednak w sobie dużo samozaparcia i determinacji
doradzał mi w tych sprawach pewien maratończyk i to jego ogromna zasługa, bo odpowiednio dawkował mi dystanse - pamiętam, że na początku biegłem (a raczej truchtałem) 8 minut i musiałem przejść do marszu. Kilka miesięcy później biegłem non stop godzinę dwadzieścia :) generalnie na ten temat mógłbym książkę napisać
diety specjalnej nie stosowałem - ograniczyłem może pewne rzeczy, ale stwierdziłem też, że jak przesadzę, to potem może mi się to odbić (słynny efekt jojo). Rezultat mojej spokojnej, acz skrupulatnej i rzetelnej pracy jest taki, że z tych 100kg zjechałem do 79kg i w tej wadze się utrzymuję prowadząc normalny tryb życia
jak widzicie po treści i ilości tego co napisałem, jestem w dość dobrym nastroju :) i to pomimo tego, że jeszcze kilkanaście godzin temu leżałem na stole zabiegowym - mam nadzieję, że podobny humor będę miał za kilka tygodni, ba! że będzie on jeszcze lepszy