Langrafia dziękuję
znałam,bo poniekąd pośrednio mam blisko do branży farmaceutycznej, moze nie ja, tylko chłop, ale niezmiennie mnie to bawi.
Hexe - dziękuję
Rozkmin egzystencjalnych ciąg dalszy.
Co chcę?
1.Odtłuścić się
2. Poprawić nogi i tyłek
3. Raz w tygodniu mieć możliwośc zjedzenia czegoś niedietetycznego/wypicia drinka/wina.
Co mogę?
1.Jeść przyzwoicie 6 i poł dnia w tygodniu
2. ćwiczyć 3 razy w tygodniu na siłce plus coś w domu.
3. mogę nawet coś do aero w domu kupić typu orbi/bieżnia
Czego nie zrobię?
1. Nie będę biegać - generalnie odpadają wszystkie outdorowe aktywności poza łażeniem, czy to po płaskim, czy to po górkach.
2. Nie będę się w ortoreksję wpędzać - jak mi się zachce jogurtu owocowego, to zjem bydlaka
Ronnie, da się zrobić? i ewentualnie na jakim rozkładzie bwt - bo musze sobie opracować szbalon diety, gdyż samowolka i spontaniczne dokładanie do miski się nie sprawdza. Moja sugestia 150/150/55 na tym chudłam i mam szblon, który mogę przerobić
I tu się pojawia jedna kwestia dietetyczna - zawsze po obiedzie - czy on jest o 13.00 czy o 17.00 mam nieprzepartą chęć na coś słodkiego. Nie będę sie badać pod kątem jakiś zaburzeń glikemii, bo mi się nie chce, nie lubię i z zaburzeń psychicznych akurat hipochondria jest mi obca. Zatem wydaje mi się, że w diecie musi być deserek - jakaś wliczona czeko 10 g albo coś podobnego plus kawa.
To jakiś paradoks, bo rano na myśl o słodkim śniadaniu robi mi się niedobrze
Żarło nieliczone, acz czyste ( o ile wino czerwone jest czyste
)
omlet z mozarellą i żurawiną
pierś z indyka z pesto w szynce parmeńskiej i ziemniaki pieczone
powtórka z indyka i ziemniaków
wino - 1 kieliszek jak dotąd
Dalej jest niemerytorycznie
Dziś dzień dla mnie bardzo dziwny i w sumie przełomowy.
Jak sobie uświadomiłam praktycznie pierwszy raz od 11 lat poza okresem wakacji nie musiałam zrywać sie rano w sobotę (no tu tak nie do końca, bo jak matka się nie wydrze, to dziecinka nie wstanie) i wieźć gdzieś Progenitury (9 lat był basen w soboty na 9.00, potem rok niemiecki, a teraz biologia też na 9.00).
Progenitura pojechała sama własnym samochodem. Mimo, iż na trasie ruchu nie zamknęli, obyło się bez ofiar w ludziach i sprzęcie. Nie licząc mojej paniki
Może to oznaczać, że będę miałą więcej czasu i mniej pieniędzy
Może to też oznaczac, że nie będę dyżurnym kierowcą, który nie moze umoczyć dzioba w alkoholu. Nigdy nie mówiłam, że jestem normalna, ale póki Młody nie miał 18 lat, to dodatkowo miałam stresa, że jak wypiję kieliszek wina, to się "coś" stanie i mi dziecko zabiorą, jako wyrodnej matce.
Młody 18 skończył, samochód ma, więc mogę pić - zatem zamierzam raz w tygodniu wysączyć drinka lub kieliszek wina - lubię. A już w wannie z pianą, z dobrą ksiażką - jedna z lepszych rzeczy w życiu i odmawiać sobie nie zamierzam.
Mamo, nie czytaj, miałaś rację, jestem uzalezniona
Zmieniony przez - deja vu w dniu 2016-04-02 20:53:31