Leci wrzuta z dzisiaj:
Trasa jaka jest, każdy widzi. Pierwsze 50km poszło po maśle, miałem wiatr za sobą, jechało sie przyjemnie, wiedziałem, że będzie ciężko z powrotem. Wbiłem rekord na 50km, ale się nie liczy, bo jazda na 50km miałaby inną trasę i czas byłby słabszy (nie byłoby cały czas pod górkę itp). W drugą stronę natomiast... Masakra! Zerwała sie jakaś wichura i jazda z górki, pod górkę, zakręty, była ciągłą walką o utrzymanie równowagi. Wiatr latał jak poj**any w każdą stronę, koła na stożku nie pomagały Co 5 minut miałem ochotę rzucić to w p***u i się zatrzymać, ale ostatecznie nie zatrzymałem się, wytrwałem do końca i teraz siedzę od pół godziny, bo nie czuję nóg. Naprawdę, uginają się pode mną nogi chyba 1 raz w życiu.
I jeszcze leci bonus z dzisiejszego egzaminu na prawko. Myślę, że nie wymaga komentarza
Zmieniony przez - DreamEvil w dniu 2015-09-22 17:31:18