Test -Poprawa Sylwetki-Szerokie bary wg Xzaar77

Smacznie wygląda co tam dałeś do środka ?

Ciasto francuskie na dno, pozniej podsmazony baklazan, cukinia i kabaczek, pomidor, ziola, jaja roztrzepane ze smietanka 30% i ser gorgonzola. Na koniec na moja polowke jeszcze mozarella. Majstersztyk, tyle ze zbilansowany, ma wszystkie makro - dlatego u mnie tylko na posilek bezposrednio po treningu - i tak idzie w regeneracje.

Ślinka cieknie

xzaar77

Ciasto francuskie na dno

O fuj! Ile węgli Nie masz wersji LC?
Spody możesz robić: wiórki kokosowe i jajka, ewentualnie szpinak liściasty jako "zbrojenie", jajka jako zaprawa i żółty tarty ser jako spoiwo dodatkowe.

Kontynuuje lekki tydzien, jeden trening dziennie i to lekki. Dzis silownia - FBW, nog nie tykam juz na silowni niemal wcale:

1. Podciaganie nachwyt 4x12
2. Podciaganie podchwyt 4x12
3. WL 4x12
4. Dipsy 3x12
5. Wyciskanie skos 2x12
6. Wyciskanie stojac 4x12

Nastepnie brzuch naprzemiennie z podciaganiem, 2 obwody:

T2B x15, podciaganie nachwyt x6, spiecia maszyna x20, podciaganie podchwyt x6, unoszenia w podporze prostych nog do pionu x15, podciaganie nachwyt x6

Szybko i przyjemnie ;)

Jedzenie dzis:



Po najciezszym ( lub jedynym ) treningu w danym dniu wrzucam nieco wegli z owocow lub posilek z odrobina wegli - jakas tarte, zapiekanke z ziemniakami itp. Tak, by pozostac wyraznie ponizej 100 gram wegli na dobe. Ciezko sie wypoczywa.. nosi czlowieka..

Sobota - zakladka, kontynuuje wypoczynek - skrocilem dystans tak by zmiescic trening w 2 godzinach - rower 30 km, bieg 10 km. Piekna sloneczna pogoda, a ja lekko i przyjemnie. Na rowerze plynalem tak lekko, ze w biegu chwilke sobie pozwolilem przyspieszyc. Jak zwykle kilka minut straty na zmiane ciuchow, nie moge doczekac sie wiosny i czasu gdy wystarczy zmienic buty po rowerze. W dalszej czesci dnia chyba bede odpoczywal, choc to ciezkie do zniesienia ;)

Regeneracja - sauna i masaz sportowy. W klubie swietna niespodzianka - zamontowano w strefie spa rodzaj wodospadu - prysznica - ze slona morska woda chlodzona do zera stopni ! Rewelacja, taka namiastka morsowania i to wprost po wyjsciu z sauny - poprostu petarda. Dzis odwaznych poza mna nie bylo, nowosc, i woda piekielnie zimna ;)

Poczytam ksiazke i bardzo wczesnie pojde spac, nadal odpoczywam. Jutro tylko sie przebiegne, i to tez na mocno obcietym dystansie. Dzis jedzenie:



Obiad:





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-02-22 17:48:41

W zwiazku z pytaniami o wczorajszy obiadek, kopiuje przepis ze swojego dziennika:

Prosta sprawa:

1. jaja ( dowolna ilosc ) w bidonie roztrzepuje z tartym serem ( dowolna ilosc ), sole, dodaje ziola suszone, duzo :)

2. Wlewam calosc na stara patelnie bez raczki grubo posmarowana maslem i wstawiam do piekarnika na 200 stopni termoobieg.

3. Po kilku minutach, gdy widac ze lekko scielo gore - wyciagam, ukladam salami, posypuje roznymi serami, u mnie mozarella, ricotta, gorgonzolla, klade pomidorka i do pieca na powrot.

4. Wyciagasz - gdy pieknie wyrosnie i ser zacznie zlocic sie i brazowiec. Z patelni wypadnie samo, smakuje tak jak wyglada. No i nie ma wegli w skladzie ;)

Smacznego !

Niedziela - u mnie zwykle dlugie wybieganie. Poniewaz caly tydzien byl lekki pod wzgledem treningowym - dzis tez drastycznie obcialem dystans - o jedna trzecia. Zostalo mi 21 km - polmaraton - i postanowilem wykorzystac go do testu tempa maratonskiego, to juz tylko 6 tygodni do startu. Zalozenia - utrzymywac sie w tlenie, w miare mozliwosci w konwersacji ( u mnie do okolo 156 BPM ), przebiec dystans z negatywnym miedzyczasem - zakladajac tempo na zlamanie 4 godzin w maratonie. Zalozenia swoje, rzeczywistosc swoje :) Kusilo mnie odrobine szybciej leciec, stad zalozenia nie wytrzymaly proby do konca ;) Poczatek z zelazna konsekwencja, ale na 10km czulem taka moc, ze postanowilem dolozyc od siebie troszke - ale naprawde nie duzo. Staralem sie bez kontroli GPS dokladac tempo na kazdym nastepnym km - tylko i wylacznie na czucie - czas sie tego nauczyc. Po okrazeniach widac, ze nie jest z tym zle. Konczylem biegnac juz naprawde fajnie - oczywiscie za szybko by tak pobiec druga polowke maratonu - ale mysle ze spokojnie poradze sobie z powolnym podkrecaniem na drugiej polowce - o 5 sekund co km. Wariacka przebiezka na koniec to juz dla wlasnej radosci z biegu.

Reasumujac, na 6 tygodni przed startem mam stracha, ale wszystkie proby wskazuja, ze dam jakos rade, jesli nic sie nie popieprzy ze zdrowiem. Gdybym dzis biegl w masowce, zyciowka padlaby na pysk z pewnoscia, energia mnie rozpieprzala poprostu - bieglem bez sniadana, o kawie, nawet bez oleju kokosowego. Samemu ciezej, ale tez pieknie.Caly czas biegam na kumulacji zmeczenia - zakladam ze troche zyskam na superkompensacji w dwoch ostatnich tygodniach - ile ? Nie mam pojecia, bo nie mam doswiadczenia. Obiecuje sobie i tlumacze biegnac, ze polece na 4 godziny - nie dac sie zwariowac, nie dac sie pokusie chwili i atmosferze zawodow. Proba woli mnie czeka straszliwa.

Cyferki:






Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-02-23 13:03:49

Dzisiejsza podaz - niezbyt scisle zliczona, goscilem dzis u Qby i Jego rodzinki i zostalem dokarmiony i dopojony ;) Mniej wiecej sie zgadza, jesli cos nie tak - to raczej zjadlem wiecej niz mniej. Lampka wina, juz mi sie nie chcialo poprawiac. Za to od Justyny wytargalem doskonaly przepis na potrafe z miesa mielonego i pora - miedzy innymi - i swoja wersje zrobie pewnie juz jutro - wtedy podam jak zawsze.

Pobiegalem, odwiedzilismy znajomych i spedzilismy swietnie czas - teraz poczytam i spac. Wczoraj zasnalem w okolicach 20 i spalem do 8 ;) Jutro wstane godzine wczesniej, ale zasnac mam zamiar tak samo. Czuje ze diabel w polaczeniu z odpowiednia dawka snu to najlepsza regeneracja jaka moge sobie zapewnic.

6 tygodni do maratonu, rozpoczynam ostatni mikrocykl przygotowan - 3 tygodnie bardzo ciezko, na maksa, pozniej jeden lzejszy z ciezkim biegiem na koniec w niedziele, i dwa superkompensacji - bedzie duzo obijania sie i planowania, knucia i przezywania startu w glowie :)