what doesn't kill you makes you stronger.
▪█─────█▪
PODSUMOWANIE PRZEMIANA SYLWETKI 2013
http://www.sfd.pl/PODSUMOWANIE_PRZEMIANY_/_UNKNOVVN-t953320.html
PRZEMIANA SYLWETKI 2013
http://www.sfd.pl/Konkurs/UNKNOVVN-t933010.html
...
Napisał(a)
nie idź, spocisz się przewieje i będzie jeszcze gorzej
...
Napisał(a)
Też tak mi się wydaje. Jakieś głupie te wirusy w tym roku. Niby widać, że organizm z czymś walczy, węzły opuchnięte ale w sumie po kilku dniach przechodzi. Za jakiś czas powtórka
Zdrówka
Zdrówka
...
Napisał(a)
jak czujesz sie osłabiona to dopuśc, ty najlepiej czujesz czego ci potrzeba,
...
Napisał(a)
Dzięki za odpowiedzi, zobaczę wieczorem jak będzie się sytuacja przedstawiać, nic na siłę
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
Dzisiejsza micha (DNT, 150g ww, bez nabiału):
picie: woda,kawa,skrzyp,herbata z malin leśnych,genmaicha,miętowa,lipa do płukania
suple: 3x2kaps wiesiołka,4kaps detox,6tabl vit C z aceroli, 2kaps chelamagb6, świeży imbir do żucia (paaaliiii )
Jednak nie pójdę jutro na trening, jest na pewno lepiej niż przed południem z moim gardłem, ale nie chcę odstawiać maniany na treningu i w efekcie jeszcze się rozchorować
Po poniedziałkowym trenie mam straszliwe domsy na plecach, jak przyjdzie ściągnąć łopatki to masakra jest chyba to reakcja na ten "drążek" ze sztangi na smithu, po tych uchwytach nie miałam nigdy aż takich domsów. Myślałam najpierw że to bóle mięśni grypowe ale przy grypie to chyba boli nawet jak się człowiek nie rusza (właściwie to nie pamiętam kiedy ostatni raz grypę miałam, to nie mam odniesienia )
Un może i ja się nauczę kiedyś uczciwie opuszczać na normalnym drążku
picie: woda,kawa,skrzyp,herbata z malin leśnych,genmaicha,miętowa,lipa do płukania
suple: 3x2kaps wiesiołka,4kaps detox,6tabl vit C z aceroli, 2kaps chelamagb6, świeży imbir do żucia (paaaliiii )
Jednak nie pójdę jutro na trening, jest na pewno lepiej niż przed południem z moim gardłem, ale nie chcę odstawiać maniany na treningu i w efekcie jeszcze się rozchorować
Po poniedziałkowym trenie mam straszliwe domsy na plecach, jak przyjdzie ściągnąć łopatki to masakra jest chyba to reakcja na ten "drążek" ze sztangi na smithu, po tych uchwytach nie miałam nigdy aż takich domsów. Myślałam najpierw że to bóle mięśni grypowe ale przy grypie to chyba boli nawet jak się człowiek nie rusza (właściwie to nie pamiętam kiedy ostatni raz grypę miałam, to nie mam odniesienia )
Un może i ja się nauczę kiedyś uczciwie opuszczać na normalnym drążku
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
Zapodaję miski zaległe (bez nabiału, 150g ww):
tutaj tylko tyle wpisane, bo potem była kolacja w restauracji i nie podejmuję się liczenia jej zawartości (nabiału tam z pewnością nie było jakby nie patrzeć ) jedno co ciekawe, to nie mogłam wyjśc z podziwu, że ludziom siedzącym obok co i raz donosili jakieś miski i talerze kolejnych dań a ja myślałam, że wybuchnę po jednej potrawie , no a mistrzostwem świata jest zamawianie 2x cola do dań orientalnych...
dziś wyszło mało białka, ale naprawdę nie mam ochoty na więcej...
suple przez wszystkie dni: 6xvit C z aceroli, 2xchela mag b6, 3x2kaps wiesiołek, ACC (tabletki musujące)
picie: mieszanka na trawienie (dała radę po restauracji...), jeżówka, oolong, pokrzywa, lipa, kawa, genmaicha, woda, wino czerwone wytrawne/półwytrawne
Ogółem przeziębienie mnie opuszcza w końcu i od poniedziałku wracam do gry, planowałam trening w piątek, ale rozsądek wziął górę i nie poszłam. Za to wypaliłam sobie czosnkiem paszczę
Inne obserwacje: stan skóry jakby się poprawiał (oczekiwałam tego po wiesiołku) zwłaszcza na twarzy, bo reszta nadal bardzo sucha, włosy i paznokcie rosną jak szalone, zwykle tak rosły, ale teraz przechodzą same siebie - podejrzewam o to pokrzywę. I banalna obserwacja - bez treningów nie jest mi aż tak bardzo głodno na tym rozkładzie, choć tęsknym wzrokiem spoglądam na nabiał Poza tym, czuję że uda nie ruszają się ani trochę, nie to że w "dole" brzucha kości przez skórę prawie przełażą, udźce nadal przybrane .
Ufff ale długie wyjszło to sprawozdanie
Zmieniony przez - Sheep w dniu 2013-02-16 22:31:05
tutaj tylko tyle wpisane, bo potem była kolacja w restauracji i nie podejmuję się liczenia jej zawartości (nabiału tam z pewnością nie było jakby nie patrzeć ) jedno co ciekawe, to nie mogłam wyjśc z podziwu, że ludziom siedzącym obok co i raz donosili jakieś miski i talerze kolejnych dań a ja myślałam, że wybuchnę po jednej potrawie , no a mistrzostwem świata jest zamawianie 2x cola do dań orientalnych...
dziś wyszło mało białka, ale naprawdę nie mam ochoty na więcej...
suple przez wszystkie dni: 6xvit C z aceroli, 2xchela mag b6, 3x2kaps wiesiołek, ACC (tabletki musujące)
picie: mieszanka na trawienie (dała radę po restauracji...), jeżówka, oolong, pokrzywa, lipa, kawa, genmaicha, woda, wino czerwone wytrawne/półwytrawne
Ogółem przeziębienie mnie opuszcza w końcu i od poniedziałku wracam do gry, planowałam trening w piątek, ale rozsądek wziął górę i nie poszłam. Za to wypaliłam sobie czosnkiem paszczę
Inne obserwacje: stan skóry jakby się poprawiał (oczekiwałam tego po wiesiołku) zwłaszcza na twarzy, bo reszta nadal bardzo sucha, włosy i paznokcie rosną jak szalone, zwykle tak rosły, ale teraz przechodzą same siebie - podejrzewam o to pokrzywę. I banalna obserwacja - bez treningów nie jest mi aż tak bardzo głodno na tym rozkładzie, choć tęsknym wzrokiem spoglądam na nabiał Poza tym, czuję że uda nie ruszają się ani trochę, nie to że w "dole" brzucha kości przez skórę prawie przełażą, udźce nadal przybrane .
Ufff ale długie wyjszło to sprawozdanie
Zmieniony przez - Sheep w dniu 2013-02-16 22:31:05
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
No to się wybrałam w końcu, po tygodniowej przerwie, na trening. Szczerze - wczoraj entuzjazm był większy, aczkolwiek podejrzewam, że demotywatorem były dzisiejsze pomiary i zamiast podziałać tak że "zbieramy dvpę w troki i działamy", to mi się nie chciało wyłazić z szatni jak już dotarłam na miejsce
Ale do rzeczy, trening:
przysiady - tym razem dla odmiany podeszłam twarzą do sztangi, bezpieczniej się czuję przy odkładaniu, ale nie widzę się w lustrze i trochę mi to przeszkadza, bo choć mam wzrok zwykle bardziej w sufit skierowany to kątem oka widzę co robię siadałam raczej nisko, bo parę razy walnęłam sztangą w klatkę na dole
suwnica - hm, coś za gładko poszło, nie wiem czy nie za daleko miałam siedzisko i tym samym jakas mniejsza praca mięśni miała miejsce. Przybliżę to bardziej.
RDL - trochę jakby moc wróciła, ale nadal nie mogę jakoś przeskoczyć tego 55-60kg nie wiem co jest
wznosy bioder - noga na podwyższonym stepie, nie no, to ćwiczenie mnie rozwala, cały dowcip polega na tym tempie i to mnie zabija
przysiad wykroczny - jest ok, nie było bardzo bardzo ciężko, ale pod koniec już się chwiałam.
WL - no tutaj siła moja odpływa, pewnie fakt, że to jest pod koniec treningu sprawia, że tu nie mogę przeskoczyć pewnego ciężaru
prostowanie ramion na wyciągu- w końcu obczaiłam ile to jest na sztabce 23kg - ale nigdy w życiu w to nie uwierzę, albo robię źle, albo na każdej bramie to się czuje inaczej, bo na poprzedniej siłce absolutnie z tym ciężarem drążek by nawet nie drgnął.
No i te shameful pomiary z dziś rano:
Wiem, wiem, najlepiej się nie ważyć :> i chyba jednak z miłą chęcią zaprzestanę. Dla porównania mam wymiary z początków moich tutaj, gdzie w każdym jednym miejscu miałam od 0,5cm do 1cm jeszcze więcej a waga niższa. Hm, więc może to nie jest jeszcze krach na giełdzie?
Ale do rzeczy, trening:
przysiady - tym razem dla odmiany podeszłam twarzą do sztangi, bezpieczniej się czuję przy odkładaniu, ale nie widzę się w lustrze i trochę mi to przeszkadza, bo choć mam wzrok zwykle bardziej w sufit skierowany to kątem oka widzę co robię siadałam raczej nisko, bo parę razy walnęłam sztangą w klatkę na dole
suwnica - hm, coś za gładko poszło, nie wiem czy nie za daleko miałam siedzisko i tym samym jakas mniejsza praca mięśni miała miejsce. Przybliżę to bardziej.
RDL - trochę jakby moc wróciła, ale nadal nie mogę jakoś przeskoczyć tego 55-60kg nie wiem co jest
wznosy bioder - noga na podwyższonym stepie, nie no, to ćwiczenie mnie rozwala, cały dowcip polega na tym tempie i to mnie zabija
przysiad wykroczny - jest ok, nie było bardzo bardzo ciężko, ale pod koniec już się chwiałam.
WL - no tutaj siła moja odpływa, pewnie fakt, że to jest pod koniec treningu sprawia, że tu nie mogę przeskoczyć pewnego ciężaru
prostowanie ramion na wyciągu- w końcu obczaiłam ile to jest na sztabce 23kg - ale nigdy w życiu w to nie uwierzę, albo robię źle, albo na każdej bramie to się czuje inaczej, bo na poprzedniej siłce absolutnie z tym ciężarem drążek by nawet nie drgnął.
No i te shameful pomiary z dziś rano:
Wiem, wiem, najlepiej się nie ważyć :> i chyba jednak z miłą chęcią zaprzestanę. Dla porównania mam wymiary z początków moich tutaj, gdzie w każdym jednym miejscu miałam od 0,5cm do 1cm jeszcze więcej a waga niższa. Hm, więc może to nie jest jeszcze krach na giełdzie?
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
Miska dzisiejsza (105g ww, bez nabiału - tydzień 4):
picie: woda, kawa, pokrzywa,skrzyp,anatol, mieszanka na trawienie
suple: 2xchela mag b6, 3x2 wiesiołek
Dziś już ssanie powróciło, pewnie ze względu powrotu do treningów. Ale jakoś fajnie mi się miska ułożyła, że 4 sadzone wsunęłam na kolację, co było istną ekstazą
picie: woda, kawa, pokrzywa,skrzyp,anatol, mieszanka na trawienie
suple: 2xchela mag b6, 3x2 wiesiołek
Dziś już ssanie powróciło, pewnie ze względu powrotu do treningów. Ale jakoś fajnie mi się miska ułożyła, że 4 sadzone wsunęłam na kolację, co było istną ekstazą
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
Micha dzisiejsza (DNT, 150gww, bez nabiału).
suple: 3x2 wiesiołek (skończył się właśnie), 2x chelamagb6
picie: woda, kawa, pokrzywa,skrzyp, anatol, echinacea
Znowu jakiś katar wraca, ale jestem już spakowana na rano na siłkę i planu nie zmieniam. Robię sobie inhalacje z olejkiem z drzewa herbacianego, zapodam jeszcze vit c naturalną i może jakoś to obejdę.
Właśnie się zczaiłam, że zapomniałam wasy i że mam za mało tłuszczu, zaraz wasę z masłem i czosnkiem se zjem i z rzeżuchą (bo właśnie mi wyrosła )
Posiłek nr 4 był istną ekstazą - zrobiłam z tego taką zapiekaneczkę pulchną mniam
suple: 3x2 wiesiołek (skończył się właśnie), 2x chelamagb6
picie: woda, kawa, pokrzywa,skrzyp, anatol, echinacea
Znowu jakiś katar wraca, ale jestem już spakowana na rano na siłkę i planu nie zmieniam. Robię sobie inhalacje z olejkiem z drzewa herbacianego, zapodam jeszcze vit c naturalną i może jakoś to obejdę.
Właśnie się zczaiłam, że zapomniałam wasy i że mam za mało tłuszczu, zaraz wasę z masłem i czosnkiem se zjem i z rzeżuchą (bo właśnie mi wyrosła )
Posiłek nr 4 był istną ekstazą - zrobiłam z tego taką zapiekaneczkę pulchną mniam
Winners train, losers complain.
...
Napisał(a)
cześć
u Ciebie jeszcze się nie wpisywałam
przyszłam w konkretnym celuw spamie pisałaś coś o "idę echinaceę zaparzyć i przegonić katara" też mnie katar męczy i szukam cudownego sposobu tą echinacee po prostu parzysz i inhalację robisz?
u Ciebie jeszcze się nie wpisywałam
przyszłam w konkretnym celuw spamie pisałaś coś o "idę echinaceę zaparzyć i przegonić katara" też mnie katar męczy i szukam cudownego sposobu tą echinacee po prostu parzysz i inhalację robisz?
Aktualnie http://www.sfd.pl/mariolka08/_dziennik_treningowy/_vol.2-t955535.html
konkurs PRZEMIANA SYLWETKI 2013 http://www.sfd.pl/PODSUMOWANIE_KONKURSU_PRZEMIANA_SYLWETKI_2013/_MARIOLKA08-t953109.html
Poprzedni temat
Zapiski z dziennika pokładowego Maorissy :)
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- ...
- 103
Następny temat
Chcę wyjść z bagna. Ale jak?
Polecane artykuły