Mój pierwszy rok na SFD
..będzie długo.
Dziś mija rok odkąd zdecydowałam założyć swój dziennik w dziale Ladies. Wcześniej tylko nieśmiale podczytywałam wpisy innych, podziwiałam i wzdychałam. Patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego to rok temu podjęłam jedną z lepszych decyzji w moim życiu - i nie ma tu przesady.
Zanim tu trafiłam byłam dziewczyną po "kolorowej" żywnościowej przeszłości, która widziała w sobie tylko te okropne "boczki". Zawsze byłam chuda, z wystającymi żebrami, a podjadanie kolejnych czekoladek uchodziło mi bezkarnie. Oczywiście do czasu.
Zakładając swój temat określiłabym swoją ówczesną sylwetkę jako "ciężką". Byłam w moim odczuciu bezkształtną masą, która nie bardzo wiedziała w która stronę podążać.
I wtedy pojawiła się
Obliques.
Zaliczyłam swoja pierwszą redukcję. Był to dla mnie okres ciężki i już wtedy wiedziałam, że nie lubię rotacji węglowodanami, jak i niższych kalorii ogólnie. Ale co najważniejsze - ciało nabrało konkretniejszych kształtów -->
https://www.sfd.pl/Ejpi_walczy_:_pods.26-t969341-s26.html
Po zakończonej redukcji postawiłam na
trening siłowy bez liczenia miski i ten okres wspominam bardzo miło. Lubię mieć trochę luzu, psychicznie jest mi to potrzebne. W jeden dzień zjadam więcej, w inny mniej i tak czuję się najlepiej.
Obserwując jak zmienia się moje ciało zaczęłam się zastanawiać jakiem typem sylwetki jestem. Jabłko, gruszka..? Nie miałam nóg jak patyki, ale też miałam brzuch.
Wtedy Obli określiła mnie jako
"gruszkę, której coś się popieprzyło".
I owszem -
popieprzyło się.
Od grudnia po @ ani śladu, najprawdopodobniej PCOS, a w późniejszym etapie zdiagnozowana niedoczynność tarczycy. Wszystko to działo się mniej więcej równo z rozpoczęciem działania w Małolatach i nie powiem, że było mi lekko. Rękami i nogami broniłam się przed antykoncepcją, walczyłam z brakiem zrozumienia przez otoczenie i z brakiem sił na cokolwiek. Małolaty zmieniały się w ładnym tempie, a ja dreptałam w miejscu na niskich kaloriach.
Tutaj znów wkroczyła
Obli, która dała mi nowe wytyczne jeśli chodzi o dietę i wspierała mnie, kiedy ja byłam załamana. To bardzo ważne, że ktoś w Ciebie wierzy, gdy Ty już w siebie zwątpiłeś. Węgle trzymam odtąd równo i powiem, że pomimo upierdliwości jaka się z tym wiąże to dobrze się tak czuję.
No, ale mam nadzieję, że kiedyś to już nie będzie konieczne.
Po maturze coś przeskoczyło i określiłabym, że idzie w dobrym kierunku.
Proporcje się poprawiły i coraz bardziej zaczynam przypominać klepsydrę.
Pomału, ale nigdzie mi się nie spieszy. Ważne, że do przodu.
Jakby jeszcze zdrowie tak się naprawiło to byłabym w siódmym niebie.
Jednak to co cieszy najbardziej to nie tylko zmiany wizualne:
- znalazłam styl życia, który mi odpowiada. Kocham trening siłowy, kocham jeść jak jem. Jeść PRAWDZIWE jedzenie. Progresować ciężarem.
-wzrosła mi siła, tym samym wzmocniłam mięśnie i pożegnałam się z bólem krzyża,
-nauczyłam się techniki ćwiczeń. Może kiedyś polubię się nawet z przysiadem.
- nigdy nie spojrzę już na siebie jak przedtem. Nie dostrzegam w sobie tylko tłuszczu na lędźwiach, ale przede wszystkim osobę, która ma swoje atuty i zna swoją wartość. Osobę, która nie musi mieć brzucha jak X, ani nóg jak Y. Wygląd przeminie, a to co mamy w głowie zostanie.
Podziękowania
Na początku chciałabym podziękowac wszystkim, którzy mnie wspierali, kibicowali i dopingowali. Zarówno w dziennikach jak i przez prywatne wiadomości. Nie będę wymieniać po nickach, ale dzięki Wam przekonałam się, że SFD to jedna, wielka rodzina.
Tutaj największe podziękowania dla mojej forumowej siostry
JustBlackBerry za tysiące przepisanych godzin, racjonalne myślenie, gdy było mi go brak, dobre słowo i kopy w tyłek - zależnie od zapotrzebowania.
I pamiętaj, jak będę kiedyś masować to od razu przyjeżdżam.
Dziękuję całemu gronu moderatorskiemu. Każdego dnia nie potrafię wyjść z podziwu jak ogromną wiedzę posiadacie. I powiem szczerze - to motywuje, by samemu dowiedzieć się czegoś więcej, nie tylko w sprawach dietetyczno-treningowych.
I najbardziej dziękuję Tobie
Obliques, że wzięłaś mnie pod swoje skrzydła. Gdzieś już kiedyś czytałam zdanie "gdy dorosnę będę taka jak Obli" i ja się pod tym podpisuje nogami i rękami. Jesteś najlepszą trenerką i psychologiem, a jakbyś myślała kiedyś o adopcji dorosłej dziewczyny to pamiętaj o mnie.
Dziękuję za odpowiedzi na moje czasem naiwne i głupie pytania, za cały poświęcony mi czas. Dziękuję, że we mnie nie zwątpiłaś.
I na koniec wyczekiwane przez wszystkich zdjęcia:
Jak zmieniły się pomiary:
Ktoś może powiedzieć, że przez rok czasu mogłabym mieć figurę jak fitnesska. Laik słysząc, że w rok schudłam dwa kilogramy to by mnie wyśmiał.
Ale najważniejsze, że ja się sobie podobam i to bardzo.
No i jeszcze bonus: standardowo w sukience.
KONIEC!
Zmieniony przez - ejpi w dniu 2014-09-03 18:49:16