Zupełnie inaczej reaguje na LC osoba z nadwagą, a zupełnie inaczej taka z niskim BF.
I powiem Wam coś kontrowersyjnego: bardzo otyłe osoby mogą nie jeść nawet wcale i nic im nie będzie. Pomiędzy bajki włóżcie "nic nie jem, a nie chudnę". To, co robią nazywa się "under-reporting". Świadomy lub nie.
Jeden z moich profów robił ciekawe eksperymenty. Najpierw przesłuchał tych, co nie umią schudnąć, ile jedzą, a potem zamknął ich w specjalnym hotelu, każdego w osobnym mieszkaniu i dawał do jedzenia tylko tyle, ile mu podali w czasie wywiadu. Łolaboga, jak oni chudli, z prędkością światła
Inny mój znajomy jest chirurgiem zakładającym bypassy na żołądek otyłym osobom. Przed operacją obowiązkowy wywiad, z tzw. '7 days dietary record", gdzie kandydaci do operacji mają zapisaywać wszystko, co jedzą przez tydzień. Przychodzą, on patrzy na te ch zapiski i mówi:
"Hmmm, bez sensu operować. Jedz tak dalej, a za pół roku po otylości nie będzie śladu "
I co? Po kilku dniach wracają z podkulonym ogonem i przyznają się do tego, co tak naprawdę jedzą. Przepraszam, żrą.
Tak więc to "nic nie jem" przepuście przez podwójne sito.
Nie mówiąc juz o "obniżonym metaoliźmie" u osób otylych i ze sporą nadwagą. Oni mają tak wielką masę mięśniową, że sam ich BMR może robić za całkowite zapotrzebowanie chudzielców. O obniżonym metaboliźmie mogą mówić chudzinki.
A zresztą... Wiecie jak obniża się metabolizm spoczynkowy u osoby z otyłej, ktora byla na diecie 1300kcal przez rok? O całe 100kcal. I nie są to jakieś spekulacje z wzorów, tylko efekty pomiarów w komorze metabolicznej.
Zauważyłyście? Te, które "nic nie jedzą i nie chudną", wypisują swoje miski z 1000-1200kcal; wsadzamy je z mety na 1800kcal i co?
Chudną. Jak to możliwe?
To, czego się nauczyłam w kurniku przez te 2.5 roku to:
EVERYBODY LIES
Na początku, jak przychodzi. A jeśli przestanie kłamać, to nagle to wszystko staje się taaakie proste.
Pomijając przypadki szczególne ofkoz.
Skończyłam. Można mnie kamieniami obrzucić