No nie było, dopytałam o słabą górną fazę i nic nowego.. z martwego punktu poniżej miejsca gdzie jest problem, pauzy, tempo..
Martwy generalnie też nic do poprawy, podnieść trochę biodra, manewr z przeniesieniem ciężaru na palce i z powrotem z wybraniem luzu, dopięcie i tyle..
Sumo, czy klasyk kazali sobie wybrać w czym się mocniej czujemy.. oczywiście poszłam klasykiem.
Dużo mobilizacji różnych, teorii dot. mechanizmów i dźwigni, trochę o lokalizacji problemów i słabych ogniw ogólnie...
Maksów nie było.. znaczy kto chciał, to robił, ale bez ciśnienia, bo stojaki do siadów kijowe i co wyjście to obijali wszyscy o nie
Na WL jedna ławka na sali na 20 osób.. nierealne
No ale dopchałam się pierwsza i później jeszcze z ciężarem drugi raz, wiec się Jurand zdziwił mam szerzej prowadzić łokcie i kilka jeszcze niuansów.. i to tyle.
Dużo teorii w krótkim czasie.. trochę porobiłam notatek, ze dwa filmy. Ogólnie było fajnie, trochę brakowało mi indywidualnego podejścia ale wszystko było na akord, bo inaczej byc nie mogło. Z pewnością sporo wyniosłam dla siebie, mam nadzieję, że trochę w głowie zostanie i będę utrwalać.