A do rozwazenia mogę Ci zaproponowac Bieg Noworoczny - 2 pętle (5,4km) w Skaryszaku, 1.01 o 14:00 :) tak na odmulenie po Sylwestrze idealnie ;)
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html
ulaulkaWarunek wczoraj miałaś dużo przyjemniejszy niz my na biegu
Fakt, zimno i wrednie w połączeniu z gryzącym powietrzem i wiatrem zrobiło się akurat po moim powrocie do domu, miałam okazję jeszcze tego samego dnia sprawdzić, jak pogoda się popsuła.
Ja lubię zimę, więc jestem pozytywnie nastawiona do truchtania na powietrzu w najbliższych miesiącach. Zimowe łażenie po górach było fajne, to i bieganie musi być.
Bieg noworoczny brzmi nieźle, dojazd też bym miała ok, no i w przeciwieństwie do mikołajkowego nie gryzie się z city trailem. Przemyślę temat.
Kalik - pierwsza niedziela po odpada. Młociny wzywają 8 stycznia.
Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-11-12 19:48:43
Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html
12-14.11.2016r.
12.11 - Krótki spacer i 40 minut rolowania z rozciąganiem i ćwiczeniami od fizjo w zestawie dłuższym.
13.11 - bieganie. Jak mi się nie chciało ruszyć z domu... Potem już było fajnie (no może nie od razu, gdzieś od 3-go kilometra). Co prawda złapałam dwa zające, ale lądowania były miękkie, chociaż trochę błotniste.
Staram się ustawić moje truchtanie tak, żeby w niedziele wypadał "długi dystans". Na razie długa jest dla mnie dycha, to chyba moja druga pełna w karierze. Poprawa od maja o jakieś 5,5 minuty, trochę ponad 30 sekund na kilometrze. Poprawa cieszy, ale do dychy w godzinę, to jeszcze trochę brakuje. W każdym razie taki cel mam w głowie.
A do niedzielnego biegu pewnie będę powoli dokładać - na razie tak myślę, żeby kilometr co tydzień, zobaczę jak to wyjdzie. Wczoraj miałam ochotę jeszcze kawałek polecieć, ale rozsądek i zachodzące słońce na szczęście mnie powstrzymały. Na szczęście, bo lewa noga mi dziś ten bieg przypomina - dwugłowy, półścięgnisty czy coś w ich okolicy.
14.11 - 2x2,5 km spacer na trasie dom-praca-dom. Na wieczór, jak będę w stanie, to będzie jeszcze rolowanie i ćwiczenia od fizjo - zestaw dłuższy. Miał być dziś jakiś rozruch siłowy, ale od połowy dnia w pracy do teraz tak mnie łeb napier...., że nie było szans. Teraz powoli mija, ale zanim się na dobre uspokoi to trzeba będzie iść spać. No, nie mogę się jakoś z tą sztangą po przerwie spotkać.
Żeby zakończyć jakoś weselej, to fota zapasów zieleniny.
Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-11-14 20:44:34
Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html
This is the best deal you can get.
15-20.11.2016r.
15-16.11 - Spacering codzienny do i z pracy. Poza tym krótkie rozciąganie tylnej taśmy zalecone przez fizjo jako "robić każdego dnia".
17.11 - bieganie. Niecałe 7 km w tempie standardowego truchtania treningowego w okolicznościach nocnych. Niestety jak w parku ciemno i tylko latarnie (czasem dość odległe) rozpraszają mrok, to tempo mi automatycznie spada. Pierwszy trening z nowym sprzętem - ogarniałam ustawienia.
Po bieganiu było jeszcze wieczorne rolowanie z rozciąganiem + zestaw ćwiczeń od fizjo.
18.11 - Dzień wolny (od pracy). Ogarnianie się i okolicy po wymianie rur. Trochę niepodliczonego kilometrażowo łażenia.
19.11 - Spacer w deszczu, raczej krótki. A tak to laba. Czasem trzeba się pobyczyć.
20.11 - niedzielne "długie" wybieganie. Założone +1 km w stosunku do poprzedniego tygodnia zrealizowane - natupałam 11 km. Te dziwne skoki tempa w okolicy 8-go kilometra to testowe 15-20 sekundowe przebieżki dla rozruszania nóg. Recovery time wyszło kosmiczne, bo wg Suunto wszystko było w strefie very hard i maximal (strefy tętna jeszcze mam nieogarnięte - zostawiłam to, co wyliczyła apka, a maxa mam ustawionego szacunkowo, jak więcej pobiegam, to skoryguję).
W kwestii dodawania kilometrów, to mam na razie taki pomysł, że za tydzień-dwa dołożę jeszcze jeden, co mi da 12 km i około 1,5h biegania i wówczas będę się trzymać ustalonego czasu - 90 minut na długie bieganie co tydzień i spokojnie obserwować czy poprawia się tempo i rośnie odległość pokonywana w zadanym czasie. A po kilku kolejnych tygodniach będzie można znowu coś tam dołożyć.
No i tego... jak widać mam Suunto - jest fajny i zaczynamy się zaprzyjaźniać. Wzięłam Peaka jakby ktoś pytał.
Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-11-20 20:14:43
Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html
Co do długich wybiegań - nie staraj się przyspieszać na nich z tygodnia na tydzień. Raczej niech Twoim celem będzie coraz łatwiejsze ich pokonywanie. Zmiany tempa nieznacznie co kilka (4-6) tygodni.
Zmieniony przez - rbn_run w dniu 2016-11-20 20:52:37
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
rbn_runCo do długich wybiegań - nie staraj się przyspieszać na nich z tygodnia na tydzień. Raczej niech Twoim celem będzie coraz łatwiejsze ich pokonywanie. ]
Taki właśnie mam plan, przyspieszenie liczę, że się pojawi niejako "przy okazji" - widać nie dość jasno to opisałam.
Moje bieganie na razie nie pozwala na zbytnie kombinowanie z tempem, bo po prostu biegam wolno, więc nawet jakbym chciała co tydzień czy dwa przyspieszać, to nie mam aż takiej rezerwy prędkości.
Zastanawiam się jeszcze jak często i ile dokładać dystansu do tych dłuższych wybiegań - z założeniem, że docelowo w 2017 chciałabym jakiś półmaraton przebiec. Co 2 tygodnie ma sens? Czy raczej celować w dokładanie czasu i jeżeli tak, to co ile?
I pytanie do bardziej doświadczonych biegaczy i posiadaczy suunciaków - macie jakiś pomysł na sensowne ustawienie stref tętna w movescount, przy założeniu, że maksa się nie zna a biegacz jest na razie bardzo niezaawansowany i dobija prawie do 180 bpm przy tempie 7:15? Bo nie chcę, żeby mi movescount zawyżał poziom wysiłku. Czy olać na razie temat i zmodyfikować to za jakiś czas np. po wyścigu na 5 km?
Z automatu mam takie ustawienia jak poniżej - minimum zmierzone, max na razie szacunkowy. Domyślne ustawienia to 60, 70, 80 i 90%.
Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html
GhortaI pytanie do bardziej doświadczonych biegaczy i posiadaczy suunciaków - macie jakiś pomysł na sensowne ustawienie stref tętna w movescount, przy założeniu, że maksa się nie zna a biegacz jest na razie bardzo niezaawansowany i dobija prawie do 180 bpm przy tempie 7:15? Bo nie chcę, żeby mi movescount zawyżał poziom wysiłku. Czy olać na razie temat i zmodyfikować to za jakiś czas np. po wyścigu na 5 km?
Nie żebym był jakoś doświadczony, ale moim zdaniem:
180 - to dość wysokie tętno, choć z drugiej strony organizmy są bardzo różne
Ghorta - jeszcze takie pytanie - ile razy w tygodniu biegasz? Bo moim zdaniem to po prostu kilometraż zrobiłby swoje (tzn nie strice km, tylko czas poświęcony na wysiłek). A teraz IMO biegaj swobodnie tak, żeby czuć, po skończonym wysiłku, że jeszcze możesz. Na tętno, aż tak nie zwracałbym uwagi (aczkowiek wyznaczyłbym jakąś granicę, której nie przekraczałbym - np. 160).
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html
Konkurs grudniowy As w Rękawie MU wg drazekm
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- ...
- 98