Fajnie, napisałeś jak Ty to widzisz, to pozwól że ja napiszę jak ja to widzę.
1. W pierwszym komentarzu prócz wzmianki o dopingu w 100% odniosłem się do tego co napisałeś. Carbo było tego dobrym przykładem. Carbo to cukier, a w nim prócz szybko i łatwo wchłanialnej energii nic nie znajdziemy wartościowego. Jednak ludzie starający się jeść zdrowo spożywają też carbo. Czemu ? Bo po treningu szybki wzrost cukru i
wyrzut insuliny sprzyja budowie masy mięśniowej czy też hamuje katabolizm. I tutaj moje pytanie - czym różni się carbo od cheeriosów zjedzonyhch również po treningu ? Jedzenie TYLKO RYŻU I PŁATKÓW OWSIANYCH jako źródeł węglowodanów, z kolei prowadzi do niedoboru minerałów, a także do nietolerancji pokarmowych w dłuższej mecie. Więc gdzie szukałem argumentów i zmieniałem temat? Po prostu dla mnie nie ma "złych" produktów, złe mogę być ilości. Pamiętaj, że trucizna jest nią nie ze względu na substancje, a ze względu na jej ilość.
2. Dla mnie o rzeczach oczywistych sie nie pisze, dlatego Twój pierwszy post potraktowałem jako uszczypliwość. TAK, masz w 100% racje w tym co napisałeś, ale to jest racja, którą ja znam, popieram i propaguję i nikt mi nie musi tego przypominać ;) Każdemu klientowi to pisze i każdy CONAJMNIEJ w 80% powinien się opierać na produktach wartościowych, bo wiem, że w głównej mierze tutaj chodzi o zdrowie, a nie wygląd czy sylwetkę. Wiem też, że większość osób, które nigdy nie trzymału żadnego rygoru w żywieniu nie wytrzyma na dłuższą metę zmieniając swoje nawyki o 180 stopni bez żadnego negatywnego odbicia na psychice. Taki sposób odżywiani im to umozliwia, bo niczego sobie nie zabraniają, nic nie mają zakazane, a taki zakaz sam w sobie potrafi namieszać niektórym w głowie. Tobie może nie, ale musisz zdać sobie sprawę z tego, że każdy człowiek to inna osobość i będzie taki, co po 1 dniu zdrowego żarcia rzuci się na czekoladę jak oszalały. Czy ta osoba ma wszystko poukładane w głowie? Nie, ale to nie znaczy, że nie można/trzeba jej pomóc w jakiś sposób i ma sobie odpuścić na wstępie. Małymi kroczkami ograniczając takie produkty dojdzie do momentu, kiedy takie pożywienie będzie stanowiło małt % kcal jedzonych w ciągu dnia, czy nawet tygodnia, bo zauważy że lepiej się czuje po takim pożywieniu, a "głowa" przestanie się tego domagać. Także gdybym to potraktował jako uwaga skierowana do wszystkich, to tak, przyznałbym Ci rację i nie drążył tematu, ale takie coś mógłbyś równie dobrze wkleić do wszystkich dzienników po kolei moim zdnaiem :)
Moja teza jest taka:
Zakładając idealną sytuację, w której osoba jedząca w 100% "czysto" będzie się w najgorszym wypadku czuła tak samo jak osoba jedząca w 80% "czysto" i obydwie osoby nie będą miały problemu w trzymaniu diety, to ta pierwsza wyjdzie na tym lepiej/zdrowiej.
Zmieniony przez - Szmexy w dniu 2015-05-13 16:28:31