Wstaję rano i nic nie boli. Tak być nie może!
rano brakło czasu na brzuch, bo trochę zaspałem.
Postanowiłem dzisiaj przebiec się na siłkę. Najgorsza część tego planu to powrót do domu, po treningu zawsze kompletnie brakuje mi sił. W efekcie wyszło tak, że przebiegłem na siłkę (2,6km, 11km/h) i wróciłem mocnym marszem z elementami biegu(2,6km 8,5km/h)
a sam trening:
plecy+kaptury+przedramię
plecy:
-Martwy ciąg+szrugsy
5x5x90kg
poprzednio 85kg
-wiosłowanie podchwyt/nachwyt
4x12x80kg
poprzednio 75kg
-
wiosłowanie sztangielką
4x12x48kg
poprzednio 43kg
-ściąganie wyciągu górnego do klaty
4x12x45kg
poprzednio 40kg
-skłon "dzień dobry"
4x12x55kg
poprzednio 50kg
kaptury:
-podciąganie za plecami
4x12x51kg
poprzednio 49kg
-szrugsy przy MC
przedramię:
-ćwiczenie sandowa
4x12x19kg
poprzednio 18kg
-zginanie podchwytem z giętą
4x15x32kg
poprzednio 30kg
zdziwiłem się czemu trening tak mnie zmęczył. Okazało się, że zrobiłem go w 30 minut
Kolejne kalorie dochodzą, wymiarów na wszelki wypadek nie sprawdzam
W każdym razie micha dzisiaj pełna szczęścia. Z czystego jedzenia łatwo wypełnić białko, więc mogłem sobie strzelić taki bonusik jak w ostanim posiłku