Szacuny
706
Napisanych postów
4378
Wiek
48 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
75792
Ech chłopaki, chłopaki.
Lalibysta się normalnie po mordach, to i wiadomoby było, który mistrz jest bardziej mistrzowski, czy jako zawodnik czy jako trener. A tak *******icie o (nie)konieczności jeżdzenia do Chin, koszulkach, spodenkach, cenach.
W bjj wisi nam czy Heniek jeździł do Brazylii czy nie, liczy się co potrafi i co potrafią jego uczniowie. Wisi nam czy Heniek postawi stopę w lewo czy w prawo, grunt, żeby wygrał walkę.
Gubicie w tej konfekcji sens trenowania SW czyli zdobywanie umiejętności walk poprzez orzyjemnośc czerpaną z treningu.
Szacuny
9
Napisanych postów
1921
Wiek
48 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
14221
Nie masz racji i tyle. Poznanie stylu a koniec nauki to dwie rożne rzeczy. Powiedzmy że ktoś uczył się u mistrza 10 lat - 4 razy w tygodniu poznał cały system, jego nauczyciel umarł, to Ty uważasz, że ten facet też powinien umrzeć, no bo gdzie się będzie doszkalał ?
I mam pytanie u kogo się doszkalali jak pozakładali swoje szkoły Loung Ting, Wiliam Chung, Wong Shun Lung i reszta ? U nikogo ? No jak to ? Toż oni byli strasznie niedouczeni !!! - Wg Ciebie.
Cynik - ja się z Tobą zgadzam. Nie jestem przeciwnikiem Bjj, czy czegokolwiek. A wręcz przeciwnie.
Mi tu chodziło o to właśnie, że te spodenki, koszulki, odznaki pasy, egzaminy można sobie wsadzić i to o niczym nie świadczy.
I o to, że jeśli ktoś poświecił swój czas i miał kontakt z dobrym nauczycielem kilka lat, nauczył się co miał się nauczyć nie musi sie nigdzie doszkalać, a wystarczy że trenuje solidnie w domu tak jak go uczyli, bo jak nie to wszystkie seminaria w d..pe można sobie wsadzić.
Wizyta nauczyciela instruktora jest ok, jeśli służy popularyzacji stylu, temu by uczniowie zobaczyli, że trener dobrze ich trenuje, żeby się przekonali, że to normalny,często skromny, wesoły czlowiek, a nie półbóg. Ale na boga nie po to by uczył stania w pozycji czy innych podstawowych rzeczy - od tego jest trener !!!
Co do "leśnych dziadków" i turystów kung fu. Ja tu pisze o tych co realnie i prawdziwie trenują, nie o turystach. I np ja nie mam żadnego dyplomu, stopnia w swoim stylu. Mam ustna zgodę mojego nauczyciela na ewentualne otwarcie szkoły i nauczanie, z czego przez najbliższe lata przynajmniej nie mam zamiaru korzystać. Gdybym pewnie chciał, to dostałbym tą zgodę na papierze, ale po co ? Mój nauczyciel wie ile umiem, tak jak jego uczniowie - to mi wystarczy.
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2011-07-30 20:54:10
Szacuny
2
Napisanych postów
225
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
1047
Do tematu tylko dodam, ze moj jak i Beliala pierwszy nauczyciel kf tez utrzymuje sie tylko z prowadzenia zajec (o ile cos sie nie zmienilo przez te 4 lata). Wiem tez, ze ma skladki 60 zl, fakt ze to prowincja ale inni nauczyciele z 80-100 zl nie schodza za miesiac. Aby bylo smieszniej jak sie dolozy 10 zl mozna trenowac tai chi, cwiczenia typu qigong, oraz sanda sportowe (chociaz kiedys mozna bylo w ramach miesiecznej skladki...). Starzy uczniowie kiedys po 4 latach nie placili nic (dzisiaj placa 30 zl za miesiac). Egzaminy zawsze kosztowaly grosze, koszulki po kosztach produkcji (25 zl) i ani grosza wiecej. Dlatego pisanie, ze trener utrzymujacy sie tylko z sekcji to patologia... jest bez sensu.
Yang, a czego uczyles sie w chinach? Jakiego stylu? Z jakiegos tematu pamietam ze pisales o Chow Gar, ale potem dodales ze zarzuciles ten system. Mozna wiedziec co cwiczysz?
No i juz ktorys raz zaznaczasz ze nikogo nie bedziesz nikogo uczyl. Czemu?
Zmieniony przez - wutansheta w dniu 2011-07-31 01:22:28
Szacuny
0
Napisanych postów
20
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
220
Yang, mam wrazenie, ze za wszelka cene chcesz miec ostatnie slowo. Uzywasz demagogii np sugerujac co ja mysle :) Ja pisalem tylko, ze jesli szkola ma aktywnego mistrza czy mistrzow wyzszego poziomu to jest jej atut, a mozliwosc semiariow liczy sie na plus (nie pisze, ze koniecznosc). To jest cos co moze (nie musi) wplywac na cene i jest dla mnie oczywiste, ze jest to atrakcyjniejsze niz model jaki proponujesz (narzucasz w zasadzie). Wydaje mi sie, ze po prostu jest on inny niz Twoj i chcesz go zdyskredytowac w dosyc fanatyczny sposob :)
Wiadomo, ze taki Leung Ting czy Cheung nie maja juz mistrzow od ktorych sie ucza, ale tak jakby pokora i zdrowy rozsadek nakazuja zalozyc ze ich staz treningowy jak i zrodlo :) powoduja, ze nie mozna porownywac ich wiedzy z kims "kto byl w Chinach". Mozna zalozyc czy uproscic troche, ze stali sie Grand Masterami z powodu dziesiatek lat cwiczen i interakcji ze swiatem (popularnosc, tysiace uczniow, literatura etc), a nie dlatego, ze nauczyli sie w pare lat co mieli i uznali, ze sa mistrzami. Tak jakby K-F to byla kwestia umiem/nie umiem. Uzywasz radykalnych, "religijnych" okreslen i podejrzewam, ze cokolwiek napisze to i tak bedziesz dalej obstawal przy swoim :)
Niech wiec tak zostanie. Amen :)
Zmieniony przez - _belial_ w dniu 2011-07-31 08:49:34
Szacuny
9
Napisanych postów
1921
Wiek
48 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
14221
sam twierdzisz że lata ćwiczeń nie mają znaczenia.
Mnie interesuje u kogo się uczyli Long Ting i reszta uczniów Yip Mana zaraz po tym jak pozakładali swoje szkoły. Wtedy nie mieli dziesiątków lat praktyki. Odpowiesz na to pytanie ?
I jeszcze jedno co do Yong Chunu - nie krytykuję konkretnej szkoły czy trenera - może być naprawdę dobra szkoła i dobry trener za rozsądną cenę.
Opisuję to co spotkałem w Polsce, i nie tylko jeśli chodzi o rożne gałęzie tego stylu. I jeśli gdzieś jest lepiej to jest raczej wyjątek, niż reguła.
Szacuny
9
Napisanych postów
1921
Wiek
48 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
14221
nie mam żadnego syndromu, i do chińskich mistrzów podchodziłem sceptycznie, a teraz jeszcze bardziej sceptycznie pochodzę. Poczytaj temat który napisałem Dla chętnych na naukę tradycyjnego Kung Fu i inne tematy w których pisałem. przekonasz się że jesteś w błędzie.
Wy obaj siedzicie po prostu w swoim bajorku jak ta żaba i nie widzicie świata poza nim. Tyle ode mnie, bo widzę że na pytanie nie dostanę odpowiedzi.
No i Loung Ting, Wiliam Chung, oraz reszta przywódców organizacji Wing Chun to Chińczycy, i do tego nie pierwszej młodości. Sami uczycie się zatem od "chińskich dziadków"
Dla mnie koniec tematu.
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2011-07-31 16:36:43
Szacuny
0
Napisanych postów
88
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
386
Wróćmy do korzeni..;). Rymcerz chciał opinie na temat WT. Ok. więc L... moim zdaniem to zwykła piramida finansowa, gdzie uczniowie będący pod sekciarskim wpływem s(y)ifu, utrzymują całe towarzysztwo, w nadziei że kiedyś sami znajdą się na górze..;) tejże piramidy, ale przeliczą się, gdyż NIKT ich tam nie dopuści. Nażrecie sobie tylko nerwów chłopaki. Po co Wam to? poszukajcie zwykłej SW o w miarę rozsądnych cenach. Do obrony na ulicy to wystarczy, a przynajmniej pozostaniecie normalni i kasa się będzie zgadzać..;) Jeżeli musi to być L... to naprawde karmienie kogoś, że ten się nauczył wszystkiego, ten to hochsztapler, a tamten jeszcze inny dziad, nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia obecnych "pokoleń" ćwiczących. Osoba zaczynająca dziś i tak nigdy nie sięgnie do tych "tajemnych" technik, a przy okazji załatwi ją drugorzędny grappler lub MT. Naprawdę jeżeli jak to jest w L...:) nie sparowałeś, tylko ćwiczyłeś łapkowanie na miękkim koledze przez ostatnie 5 lat, nie wyskakuj na ulicę z tymi "umiejętnościami". Trochę bardziej spięty napastnik wybiję Ci z główki możliwość "pochłonięcia siły, a nie sorry ENERGII".;). Kolejna opinia..L....ma kupę ukrytych kosztów i czym dalej jest oczywiście drożej..wszystko z przemiłym uśmiechem sifu..;) Wyadję się, że to poprostu ciekawośc do tego prowadzi. Przychodzisz na trening, gdzie wszystko jest na odwrót. Postawa, udrzenia, jeszcze karmią Cię, że inne to be tylko L.... jest super i tak zostajesz conajmniej parę lat. Oczywiście później zaczynają Ci się otwierać oczęta, że zostałeś załadowany w bambuko. Ale sztuczna pogoń za stopniami nakręca Cię, żeby zostać jeszcze trochę, żeby nie zmarnować tych paru lat. Szkoda..;) Na plusy L.... Na seminariach i obozach jest dobra atmosfera - może wywołuję to przekonanie, że uczysz się czegoś wyjątkowego??. Na plus oczywiście ćwiczący. Są fajni i ciekawi ludzie. Dresów brak, bo żaden się nie utrzyma w SW, gdzie nie ma walki i sparingów. Masz swoich sifu, w których możesz się wpatrywać jak w obrazek. Przjeżdża sokung i już pełnia szcześcią Cię ogarnia. Z drugiej strony tak zapewne jest na każdej SW gdzie są rankingi mistrzów..ale..;)
Szacuny
2
Napisanych postów
92
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
193
Nic dodać nic odjąć wtsmok, ja zwinąłem się jak tylko dowiedziałem się o ukrytych "przymusowych" kosztach. To by zamykało sprawę tego wątku. Reasumując:
- nikomu nie przeszkadza ile kosztuje trening WT może kosztować i pół miliona zł za godzinę
- nikomu nie przeszkadza że uczą tam czego uczą
- przeszkadza to co powinno przeszkadzać każdej uczciwej osobie, kłamstwa i wyłudzanie pieniędzy.
Szacuny
0
Napisanych postów
3
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
29
Przeszkadza jeszcze jedno: uporczywe wmawianie uczestnikom, że dostąpili zaszczytu nauki jedynej słusznej SW wg jedynego prawdziwego mistrza, który jako jedyny poznał cały system i to go różni od innych mistrzów. A wszelkie odstępstwa od doktryny, czy próby treningu w innej sekcji są ZDRADĄ!
Mnie to przeszkadza na równi z nieuczciwym wyciąganiem kasy.