28.09-30.10
DIETA:
1900 kcal, BWT 135/190/65
Kaloryczność i rozkład w sam raz - zwłaszcza po rzeźbie.Bardzo mi pasował, taki bez szaleństw po prostu myślę, że na niższych kaloriach nie dotrwałabym do końca (no i wiadomo, że to by się kłóciło z celami). Ta dość bogata micha na pewno wpłynęła na siłę. Inna sprawa, że często chodziłam głodna i dojadałam tak do 2000kcal Przez ostatnie 3 tygodnie łykałam spalacz, nie wpisywałam go w miskę bo trochę obawiałam się że zrobię reklamę dla jakichś początkujących kulturystek if u know what I mean Dawał kopa, choć były to raczej nieprzyjemne odczucia. Uważam jednak, że zawsze to jest pożyczona energia bo po tych kilku godzinach działania padałam bardzo, bardzo zmęczona.
Czysta miska, jedynym odstępstwem był kieliszek wódki.
TRENING:
Najpierw 2 tygodnie splitu rozpisanego na 3-dni na dość wysokich zakresach + codziennie katowany brzuch.
Później 3 tygodnie zmiana na łoessu! trening podzielony na rano-wieczór. 2 dni x2 treningi dziennie, 1 trening nóg oraz 2x interwały+brzuch, łącznie 5 dni treningowych oraz sesje aero.
Napiszę kilka słów o treningu, bo to był szok dla organizmu. Trening był bardzo wymagający, po skończonym treningu porannym czasem padałam do łóżka i opuszczałam zajęcia bo brakowało mi sił. Nie miałam też chyba wystarczająco czasu na regenerację, nie mogłam pozwolić sobie na spanie po kilkanaście godzin dziennie jak pod koniec rzeźby, przez co ostatni tydzień był na zerowych bateriach.
Dużą uwagę zwracałam na kontrolowanie ciężaru i szybkie podnoszenie/wolne opuszczanie. Myślę, że siła poszła do przodu, wycisnęłam 2x38kg więc i 1x40kg powinno pójść.
---
POMIARY:
ZONK. Widzę zawalone odwadnianie. Możliwe, że nie piłam wystarczająco regularnie, chociaż nie wydaje mi się, żeby to aż tak zaważyło (praktycznie bez zmian w cm w porównaniu do wcześniejszych pomiarów). Dziwne o tyle że to nie pierwszy raz i wiedziałam, co mogę, a czego nie.
FOTY:
Co do zmian w sylwetce – nie udowodnię ich zdjęciami, musicie mi wierzyć na słowo mam wrażenie, że udało się poprawić plecy, oczywiście na tyle, na ile pozwolił ten krótki czas. Na pewno czuję twardsze mięśnie brzucha. Do tych ćwiczeń się przykładałam (chociaż bez zwierzeń na forum) i bardzo, ale to bardzo ich nie lubiłam. Czysto subiektywnie – czuję, że pojawiło się troszkę mięsa, że to nie był zmarnowany cykl i postawiłam jakiś krok do przodu. Po rege cyknę neutralne foty własnym aparatem i porównamy.
Co do zdjęć - trochę szkoda, że nie widać więcej mięsa, ale nie ma co płakać. Może jeszcze kiedyś będzie podobna okazja to będę wiedziała, czego dopilnować żeby nie wyszła Chodakowska. Przez ten ostatni tydzień byłam wykończona i myślałam tylko o końcu – tym bardziej podziwiam wszystkie panie, które się zajmują takimi rzeczami bardziej niż amatorsko. Na pewno są w dużo gorszym stanie, a tu jeszcze trzeba się uśmiechać i dobrze napiąć. Z zewnątrz zawsze wszystko wygląda na łatwiejsze.
Tutaj się jeszcze mrugnę do Krewetki, bo mi podrzuciła podrasowane przez nią fotki i wyglądały ’ostrzej’.
Dziękuję Izie – bardzo. Za wiarę i za opiekę i za zdrowy rozsądek
No i wiadomo, kibickom zwłaszcza Ani i Kindze, ale niech żadna nie czuje się pominięta.
---
Od czasu rzeźby to już nie jest kwestia ’o, tu mi się udo nie podoba’, wciągnęło mnie to strasznie i chyba z hobby weszło na jakiś wyższy poziom.
Jak znajdę trochę czasu to chciałabym liznąć trochę teorii, bo brakuje mi podstaw i no trochę wstyd.
Na razie ciągnę dalej rege, jeszcze nie odpoczęłam. Jak nabiorę sił to chciałabym wziąć jakiś trening na roztrenowanie? Bez szarżowania. Jestem bardzo zmęczona psychicznie no i wiadomo, fizycznie. Chcę się skupić na uniwerku i życiu osobistym (chłop miał ostatnio ciężko). No
Zmieniony przez - Esther w dniu 2012-11-05 22:50:59
Test Iron Horse 50/50 ----> http://www.sfd.pl/-t968034.html
Wcześniej: http://www.sfd.pl/-t853342-s57.html
Rzeźba: http://www.sfd.pl/-t853342-s33.html