Zmieniane cwiczen jest byle by byly inne jest jednym slowem
kiepskie.
Dla kazdego sa cwiczenia
lepsze i gorsze, i tych lepszych nie wolno nigdy wyrzucac z planu.
Mozesz zmienic kolejnosc, ale pozbywajac sie ich tracisz asy ze swojej talii.
O wiele lepsze jest manipulowaie intensywnoscia, oraz czeste powtarzanie tygodni zupelnego odpoczynku/treningow regeneracyjnych. Nadal mozna to wzbogacac zmiana kolejnosci cwiczen.
A co do malpiego chwytu: ja bym go porownal do "kociego ciagu" : prostowniki o wiele lepiej "wchodza", wiec moze by tak robic na mniejszym ciezarze, a ciezsze serie na prostym grzbiecie???
Kto poparlby taki pomysl?
Znam przypadek ze trener na silce zalecal garbienie sie z mniejszymi ciezarami w czasie ciagow by bardziej "wchodzily" prostowniki.
Moj kolega uszkodzil sobie kregoslup na bodajze 65kg tym "sposobem"(teraz ciagnie 215, bo sie wyleczyl poprawnie cwiczac), a trener doznal znacznie mocniejszego urazu. Ten za to po operacji nie bedzie juz duzo dzwigal...
Malpi chwyt nie jest az taka rewelacja by ryzykowac zdrowie.
Nie wazne jaki autorytet sie nim posluguje, jest to KROK W KIERUNKU NIEBEZPIECZENSTWA i w koncu moze stac sie komus krzywda.
I co oznaczaja male ciezary? Robie 120kg po 15 powt "na dobitke", a jesli bym wypuscil sztange to sami wiecie co mogloby sie stac.