Witam,
Jadę sobie spokojnie, na ławie tym planem, od bodajże września. W 11 tyg. zrobiłem z wielkim trudem 5x95%. W 13 tyg. (dzisiaj), zrobiłem 5x95% już z zapasem na jakieś dwa, dodatkowe ruchy. Siła cały czas rośnie. Podejrzewam, że do końca metody, będę brał spokojnie 5x100% z zapasem. Zastanawiam się, co dalej w takim razie. Dopisać sobie dalsze tygodnie według schematu? Czyli tak?
17) 85/5 90/5 95/5 100/5 105/5
18) 80/5 85/5 90/5 95/5 100/5
19) 85/5 90/5 95/5 100/5 105/5
20) 90/5 95/5 100/5 105/5 110/5
21) 85/5 90/5 95/5 100/5 105/5
22) 90/5 95/5 100/5 105/5 110/5
itd, itd...
Druga propozycja:
Ćwiczyć tak jak napisałem, tylko od 17 tygodnia, w miejsce piątek wstawić trójki
Powyższe plany skończyłbym, wtedy, gdyby skończył się progres. Wtedy zrobiłbym krótką przerwę i może jakieś dwa lajtowe treningi na ciężarach rzędu 80-90% starego maxa. Później ubrałbym się w koszulkę i trenował, pod kątem Mistrzostw Polski, które odbędą się pewnie w marcu.
Jest jeszcze trzecia propozycja. Po prostu skończyć na 17 tygodniu, zrobić sobie krótki lajcik w treningach, a później wdrażać się w cięższe treningi i zaraz ubierać w lutym koszulkę.
Piszę, dlatego, że pojawia się u mnie dylemat. Jeśli nie będę ćwiczył dalej
metodą 5x5, to obawiam się, że nie wykorzystam w pełni potencjału jaki ze sobą niesie, ale gdy będę ćwiczył dalej, to obawiam się, że sobie zajadę klatkę, a zaraz będę musiał wchodzić w koszulkę i startować w zawodach. Z zajechaną klatką zawody raczej zbyt ciekawie nie wyjdą. Pierwsza metoda, to pójście na żywioł (większe możliwości, ale i większe ryzyko). Trzecia metoda, z kolei zdaje się być bardziej rozsądna, ale potencjał tej metody jest mniejszy. Druga metoda, to jakiś kompromis, ale nie wiem, czy druga metoda ma sens, skoro piątki robię z zapasem. Takie są moje propozycje. Macie może jakieś inne?