jestem, jestem, pisze z kartonow
logowalam sie juz kilka razy ale jakos nie dane mi bylo nic napisac.
juz po,nareszcie, teraz wielki zamet i rozpakowywanie, ale to juz sprawia mi przyjemnosc.
udalo mi sie dobic do 70, wiec sukces jest! dieta ku temu byla srednia, na pewno bilans ujemny, niestety najczesciej jadlam chleb z 'czymstam'. Pilnowalam tylko czestotliwosci posilkow i tyle. Duzo wody i herbaty. Teraz mam urwanie glowy, pakujemy sie rownoczesnie na wakacje
ukladajac na biezaco, cigle cos ginie nic nie ma swojego miejsca, wiecie jak to jest
wracam do normalnej diety i cwiczen, zrobie wszystko co w mojej mocy, zeby po powrocie miec 65 na liczniku i wszystko ladnie podsumuje i zraportuje, bo juz dawno tego nie robilam.
Martuccaa Ty juz sobie tylko cwicz dla przyjemnosci, o to mi chodzilo
wszystko jst ladnie.