Popróbuję z tymi batonami,jak Boga kocham,jeszcze muszę białka obadać. DLa laika to jest grubsza sprawa,uwierzcie
Ale pewnie same wiecie,jak to było na początku
Wypiska z piątku:
- dieta trzymana,wszystko ładnie pięknie
- trening (niby judo,ale siłownia
): rozgrzewka, wyciskanie sztangi (3 serie po 10 powt. ciężar 30kg, 2 serie - 20 kg i ostatnia seria pustą sztangą), barki,biceps, pompki odwrotne na triceps (5 serii po 20) i przedramię. Pokusiłam się jeszcze o przysiady pustą sztangą - 4 serie po 10.
Wrażenia
:
Przeramię spuchnięte po takim treningu,fajnie je czuję,co mi się osobiście podoba.
Biceps i triceps też dostał. Wyciskanie tą trzydziestką szło całkiem nieźle,choć ostatnie ruchy musiały być poprzedzone krótkim odpoczynkiem
. Ostatniego powtórzenia w ostatniej serii nie dałam rady zrobić,sztanga mnie przygniotła. Za to kolejne serie z mniejszymi cięzarami robiły się bajecznie łatwe
Przysiady weszły w nogi, w plecy niestety też - dzisiaj czuję,że są spięte,a do tego na cmentarzu je lekko przewiało. Już się nie mogę doczekać,aż przestanie boleć w ogóle,bo strasznie tęsknię za ćwiczeniem na macie
Dzisiaj z dietą nieco gorzej, bo musiałam podganiać posiłki i z ostatnim się nie wyrobię już. Za to "zgrzeszyłam" w jednym momencie i zjadłam jeden chlebek Wasa z serem pleśniowym,więc mniej więcej się wyrównało po drodze
Zmiana częstotliwości treningu: z przyczyn zewnętrznych,mój tydzień treningowcy będzie teraz wyglądał tak: poniedziałek - WF (siatkówka - 1,5h), judo (1,5h) i bjj (2 h), środa(jak zdążę z zajęć) - bjj (2h);piątek - judo(1,5h) Po wyleczeniu pleców w czwartek,wtorek i chyba w sobotę wejdzie trening Obli.