RAPORT
Przyszła kolejna sobota i kolejne mierzenie i ważenie.
Suche fakty wyglądają tak:
Total Weight: 56kg [bez zmian od ubiegłego tygodnia]
Body Fat Level: 25.22% [-0.55 od ub. tygodnia.
nice]
Śmiesznie wygląda jeszcze zestawienie zmian tych dwóch wyników:
Lean Body Mass .... +0.31000000000000
2
Fat Mass .............. -0.31000000000000
1
-> no nie da się ukryć, że szybciej "pakuję" mięso niż spalam tłuszcz!
Jeśli chodzi o
obwody, zwłaszcza te najbardziej satysfakcjonujące, to od początku wycinki spadło mi 6cm z talii, 5cm z bioder, 3.50 z abdomeny, 3.50 z uda i 2 z bicepsa. W ogóle nic mi nie spadło z biustu i nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy nie.
Co do diety: mimo dodania 300 kcal w dni treningowe, notuję rozluźnienie dyscypliny [podejrzewam, że może być spowodowane zbliżającym się nieuchronnie końcem miesiąca]. Wieczorem pojawiają się np. małe ilości orzechów, kilka łyżek jogurtu naturalnego albo mężowskiej galaretki malinowej. Masło orzechowe
na szczęście "się" skończyło
Chyba zbliżam się do przerwy w redukcji, bo jednak czuję się wymęczona i dokucza mi głód psychiczny, mimo że jestem wypełniona herbatą po dziurki w nosie i nie ma mowy o ssaniu.
Ale jeszcze się nie zdecydowałam, czy zrobić przerwę i jak długą. Jednak dieta ma też swoje uroki. Poczucie kontroli nad tym, co się dzieje z moim organizmem, głębokie poczucie
sensu tego, co robię, nagle pojawiająca się świadomość własnego ciała i zrozumienie jego reakcji - to wszystko bardzo przyjemne odczucia.
Trening w międzyczasie trochę pozmieniałam, wywaliłam ćwiczenia, które z jakichś przyczyn mi nie pasowały, zastąpiłam takimi, które bardziej mi "leżą". Ale ogólne założenia i
rozkład ćwiczeń w tygodniu się nie zmienił.
Pytań nie mam.
Wiem, że dobrze robię [grunt to właściwe nastawienie
]
Zmieniony przez - Uka P. w dniu 2005-05-22 11:21:50