Dzisiaj miał być basen lub chociaż dłuższy spacer....niestety pojawienie się Pana Pingwina już drugi raz w ciągu dwóch tygodni ostudziło mój zapał :( Ledwo początek września i statystyka 2:0 dla choroby, oby cały rok przedszkolny taki nie był :/
DIETA
Dzisiaj pojadłam prawie 2200kcal
Męska decyzja podjęta - czas zabrać się za tą lekką masę - choć nie ukrywam czuję się jakbym stąpała po grząskim gruncie w oczekiwaniu jak szybko zaleję się tłuszczem i wrócę pokornie do redu. Oby ten scenariusz mnie nie spotkał. Awaryjnie będzie
mini cut .
Ile to wszystko potrwa jeszcze nie zdecydowałam - może 6-7 tygodni, może nieco dłużej. Zobaczę jak będzie szło.
Zdecydowałam, że będzie rotacja węglami i tłuszczami. Zaryzykuję szczególnie obniżając tłuszcze, ale maks do 70g, nie mniej.
Od dziś kaloryka właściwie na
utrzymanie 2180-2200 kcal. Ze względów organizacyjnych nie będę zmieniać kaloryki w dni różnego wysiłku, czy to podejście
nie zepsuje wszystkiego?
Systematycznie postaram się
dodawać po ok.
100kcal (5% utrzymania) co tydzień.
I jak radzi
czellista jeden dzień
bardzo niskich węgli, żeby poprawić wrażliwość insulinową.
Rozkład taki:
DT B 100g
T 70g
W 290g
DNT B 100g
T 120g
W 180g -
nie zmniejszyć tu jeszcze węgli?
I 1x tydzień: B 100g
T 175g
W 50g
Będę wdzięczna za wszystkie sugestie
Kocham gorące lato, ale jesienne słońce też potrafi być ładne i przyjemne w swych barwach:)
Zmieniony przez - northwestpassage w dniu 2018-09-17 23:27:31