Od 5-go do 8-go był grany codzienny spacering pracowy + rozciąganie i ćwiczenia od fizjo i jakieś zabawy z gumami i hantlami, ale treningiem siłowym to się tego nie da nazwać. Co najwyżej przymiarki.
W sobotę kibicowałam Kokosowi w dźwiganiu - fajnie było zobaczyć Kokosową w akcji i spotkać się z dziewczynami z forum.
Swoją drogą to poranny spacering do pracy bywa fajny, bo mam takie widoki czasami:
W niedzielę pobiegłam City Trail #1 - 5 km w Lesie Młocińskim.
Trasa świetna, prosta, jedynie mały kawałek po chodniku, a tak to trochę szutrówki i leśny ubity dukt, czasem kawałek po trawie. Błota trochę było po sobotnim deszczu, ale na szczęście nie za wiele. W każdym razie buty trailowe przeszły swój prawdziwy biegowy chrzest bojowy i zdały egzamin (wcześniej były tylko "chodzone" po Kampinosie i trochę w Tatrach po dolinkach). Także Adidas Kanadia TR7 mi się jak na razie podobają i pewnie będą zaliczać kolejne imprezy z cyklu City Trail. I tym razem moje buty do biegania są kolorowe. No prawie, w każdym razie nie są czarne.
A sam bieg?
Jak na moje aktualne bezformie, mało biegania, zero siłowego i cuda z kręgosłupem z ostatnich miesięcy, to było ok - poza pierwszym kilometrem biegło mi się nieźle, z tempa jestem zadowolona, na pewno mogę się trochę poprawić jak ogarnę szybsze wyprzedzanie po starcie, bo tam się mały korek zrobił.
Czas netto wg organizatora to 00:33:03 , także jest kolejna życiówka na 5 km i będzie co poprawiać za miesiąc, na następnym City Trailu.
Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-10-10 19:20:24
Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html