DT - Ghorta ghrrromi fat

Podoba mi się kierunek, w którym zmierzasz, szczególnie ten biegowy:) Mądrze, bardzo mądrze Ci tu doradzają różne osoby - będę śledził i kibicował :)

Gorzej, że ja jeszcze nie jestem pewna, czy on mi się (s)podoba. Wyjdzie w praniu.

Swoją drogą, mam wrażenie, że jestem biegowo w podobnym punkcie jak Ty rok temu startując z dziennikiem. I biorąc pod uwagę że przebiegłeś w ostatni weekend ultra, to chyba nie jest taki zły punkt startowy jak mi się wydawało. ;)

I dzięki - kibiców i wsparcia nigdy za wiele.

To bardzo dobry punkt startowy:) Jeżeli miałbym cokolwiek doradzić - postaraj się polubić bieganie, ale tak naprawdę polubić, jeśli chcesz biegać.

Mnie się wydaje, ze to polubienie przychodzi samo, jakoś bardzo się starać nie trzeba. Zwlaszcza kiedy zaczynamy widziec efekty, czy to wagowe, czy w wynikach, bo nagle się okazuje, ze zamiast walca, ktory ledwo przebiega 2km na raty stajemy się mniejszym walcem, ktory pokonuje dyszke w 70/60min itd. Przynajmniej u mnie tak to wygladalo, a bylam osoba, ktora zawsze powtarzala, ze nienawidzi biegania

Przy okazji - mozna juz obejrzec swoje zdjecia z biegu na fotomaraton

Też zaczynałam od "nienawidzę biegania" - wyniesionego jeszcze z obowiązkowego kilometra w podstawówce. A teraz jest tak jak piszesz Ula - widzę, że mogę, że powoli robi się lepiej i to jest fajna świadomość.

Shadow - wstępnie polubiłam, pytanie czy to będzie koleżeństwo czy miłość pozostaje otwarte.

Zdjęcia na fotomaraton wyczaiłam wczoraj wieczorem i zastanawiam się czy chcę je kupić, czy jednak wystarczą mi miniaturki. W sumie niektóre są nawet fajne...

Ja całą szkołę należałam do osób, które nienawidziły sportu i robiły wszystko by przynieść zwolnienie.
Biegania na 1km i 800m nienawidziłam najbardziej, teraz już wiem dlaczego. Po prostu nie umiałam biegać i nie byłam wytrenowana.
Pewnie gdyby nie treningi od Obli, poprawa siły, wytrzymałość, lekki skok w stronę crossfitu nadal bym nie biegała,
Ale koniec o mnie, bo to twój dziennik

Tak jak piszę Ula - "miłość" przychodzi później, gdy każdy krok powoli staje się łatwiejszy. A gdy człowiek coś wygra, to już w ogóle - miłość bez opamiętania.
Taka nasza ludzka natura, nie przepadamy za tym w czym nie jesteśmy dobrzy

A najlepiej jest, gdy dojdzie się do poziomu:




Zmieniony przez - Lejjla w dniu 2016-05-06 08:30:35

Takie krótkie podsumowanie kwietnia:



Poza tym z okazji problemów z kolanem zrobiło mi się ostatnio kilka dni offu - nie powiem, fajnie się trochę poobijać. Ale skoro kolano nie dokucza (chociaż trochę się odezwało dzień po biegu Konstytucji), to od jutra pora się ruszyć - będzie grany bieg o poranku.




Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-05-07 23:17:42

Cykl treningowy 2 - StrongLifts (FBW)

Tydzień 14, DNT+ (niedziela 08.05.2016r.)



4. Bieg Wegański - dystans 5 km

Czas z smsa od organizatorów 38 min. 47 sek.
Na Endo wyszło mi 400 metrów więcej i lepszy czas na piątkę, co widać poniżej, ale to akurat nie jest najważniejsze na razie. Chociaż miałam wrażenie takie jak mój "super system pomiarowy" - że trasa była ciut dłuższa, a i skoków endo po krzakach nie zauważyłam.



Sama impreza bardzo fajna - w porównaniu z Biegiem Konstytucji sprzed kilku dni, można powiedzieć, że kameralna, w ciągu całego dnia rozgrywane są 3 dystanse - piątka, dycha i półmaraton + bieg dla dzieci, więc niemal każdy ma szanse dobrać sobie coś pasującego. Bieg można rzec trailowy - poza odcinkiem 500 m betonowych płyt, reszta po ubitych leśnych drogach, piaskowo-żwirowych ścieżkach, po solidnie zarośniętym trawą polu, a wszystko wśród drzew i na dość długim odcinku tuż nad brzegiem Wisły - widoki na trasie super. Po wczorajszej wieczornej burzy było do tego trochę błota i kałuż i jedno zwalone drzewo na trasie, co też dodawało całej zabawie uroku. Do tego część zawodników w przebraniach, biegacze z psami - klimat piknikowy. Przed startem spotkałam Asię, która chwilę później poleciała przed siebie szybciej niż ja. ;)

Jakbym tam miała trochę bliżej, to bym chętnie w takim terenie biegała wszystkie swoje treningi. Ale może coś się da czasem w weekendy ogarnąć jak lenistwo nie wygra. ;)

Po biegu było "wegańskie kasza party" - każdy ze startujących dostawał michę kaszy/kuskusu z tofu, warzywami, grzybami i parówkami sojowymi. Całkiem smaczne to było. Poza tym w miasteczku startowym był targ wegański - sporo jedzenia (kofty i ciecierzyca w pomidorach rulez! , a flaczki z boczniaka też dały radę), trochę książek, koszulek itp., do tego całość okraszona indyjską muzyką i występami tancerek w stylu bollywood - bardzo fajnie to wszystko zorganizowane i można spędzić tam przyjemnie kupę czasu. Do tego w pobliskiej siedzibie PKOL wykłady - trochę żałuję, że ten najciekawszy dla mnie (prowadzony przez kardiologa zajmującego się sportem) był akurat wtedy, kiedy biegłam, no ale nie można mieć wszystkiego. Sektę Tri pewnie zainteresuje fakt, że na koniec dnia wykład o ultra ma Strąk Man. Jego też bym chętnie posłuchała, jakby go dali nieco wcześnie, bo jednak czekanie 6 godzin mnie przerosło.

Tak czy inaczej tu na pewno wrócę chętniej niż na Bieg Konstytucji - nie ma asfaltu, jest zielono, jest mniej ludzi i bardziej swojsko.



A z aktywności to zostało mi jeszcze w planie na dziś rolowanie i rozciąganie - mięśnie nóg i nie tylko one się dopominają.





Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2016-05-08 16:41:57

Ghorta gratuluje biegu i bardzo sie ciesze ze udalo sie spotkac. Niestety tuz po biegu musialam wracac do domu, ale dzieki Twojemu opisowi czuje jakbym zostala dluzej. Za rok zabiore rodzinke bo klimat bardzo sympatyczny

Gratuluje
Zachęcająco to wszystko brzmi, może za rok bedzie mi dane.
Ja tez zdecydowanie lepiej sie czuje w naszym mini-lasku niz klepiac chodniki, ale do lasku to juz wiecej warunkow musi byc spełnione niż tylko wkładam buty, dopasowuje stroj do aury i wychodzę.
Pamietam, ze bywasz w Kampinosie, moze z czasem sie uda w lazikowanie wplec kilka kilometrów biegu