Redukcja, tydzień 1, piątek
DT
Picie: woda, herbata, kawa, kawa z mlekiem
Warzywa: nie pamiętam, jakiś mix z mrożonki
Suple: brak
Aktywność: mobilizacje, siłka
Lamparcie wyzwanie: zrobione
Miska: jedzenie na mieście, szkoda gadać
Samopoczucie: łydka całkiem dobrze dopóki nie chciałam podbiec na pociąg
Ale na trening i tak poszłam, bo to już za długo
Grzeszki: prawie cały dzień to jeden wielki grzech
Mimo łydki poszłam na trening, ale nie robiłam nóg poprostu. Cośtam weszło w
barki i plecy, ale nie robię wypiski, bo nie pamiętam co było.
Redukcja, tydzień 1, sobota
DNT
Picie: woda, herbata, kawa z mlekiem, wino
Warzywa: nie pamiętam, ogórki małosolne na pewno
Suple: brak
Aktywność: mobilizacje, rower (ok 1h), jazda konna, praca w stajni
Lamparcie wyzwanie: nope
Miska: było dobrze, na wieczór mi się trochę rozjechało
Samopoczucie: łydka spoko, raczej nie będzie z nią problemu. A problem był prawdopodobnie ze stopą. Nic tam wprawdzie nie wymacałam, ale po mobilizacji stopy łydka ustąpiła.
Grzeszki: wino, ciasto, placek drożdżowy na wytrawnie. Dużo nie było, ale jednak.
Redukcja, tydzień 1, niedziela
DNT
Picie: woda, herbata, kawa z mlekiem, wino
Warzywa: nie pamiętam, ogórki małosolne na pewno, buraczki, pomidorki
Suple: brak
Aktywność: rower - ostry interwał pod wiatr ok 2h
Lamparcie wyzwanie: nope
Miska: czysto, nieliczone: jajka na miękko, pieczona gęś z ziemniakami i buraczkami, czarnina, brie, pieczone mięso.
Samopoczucie: ok, dupsko boli od siodełka
Grzeszki: wino
Od pn (czyli od dziś) jednak liczę michę i wracam to normalnych treningów.