Ronin78Miałem nic nie pisać ale... trener trenerowi nie równy. Mój jak pokazał mi podstawy i wytłumaczył nad czym mam pracować zostawił mnie samego sobie gdyż jak powiedział nic tu więcej po nim. Wiem nad czym pracować i to wystarczy. Zwyczaju na dojenie kasy nie ma i mówi szczerze kiedy jego rola się kończy, a zaczyna własna praca. Ja doceniam takich ludzi. Raz na pół roku czy na rok wideo analiza i znowu masz kupę czasu na plywanie i pracę nad techniką. Zresztą sprawa prosta jak budowa cepa naprzemienna praca nad techniką (długością wyleżenia) i szybkością. Jedno naprzemian z drugim. Tak musi być.
Uzupełniam: na naszym poziomie jak przeczytasz książkę czy pooglądasz filmy instruktażowe na youtubie to w zupełności do samodoskonalenia wystarczy :)
1. Masz technikę przyśpieszasz i gubisz się w tym co miałeś pierwotnie, czyli w technice.
2. Na tej wyższej predkości pracujesz nad techniką, aby poczuć wodę tak samo jak wtedy gdy pływałeś wolniej.
I tak w kółko 1/2/1/2/1/2/1/2 .....
Shadow moim zdaniem jakbyś się zaangażował sam w sposób jaki opisałem niechby z konsultacją raz na pół roku czy rok byłbyś teraz stanowczo lepszy i szybszy ode mnie.
E, Ron, dobrze, że piszesz. Trzeba rozmawiać, wyjaśniać, dyskutować.
Dla jasności - w 2015 spędziłem w basenie dokładnie 14 godzin, czyli bardzo niewiele. Z tego 10 z trenerem tylko. Później powiedział - choć z teamem na zajęcia, szkoda twojej kasy na indywidualne, czyli tak jak Ty piszesz, że powinien. Z pływania z teamem mam same korzyści - raz, że większe
tempo, dwa - ćwiczenia nad techniką, trzy - dużo ( połowę ) tańsze wejściówki na basen - za przynależność nic nie płacę.
Myślę, że przeceniasz mnie i moje możliwości - zupełnie serio :) Nie trener tu winien, tylko materiał, czyli ja. Zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o sam proces nauki,
dla mnie jednak technika jest na dzisiaj ważniejsza od szybkości. Serio. Co mi z tego, że będę 10 minut szybszy w Sierakowie? Niewiele. To mój pierwszy TRI, więc mam się dobrze bawić, cytując klasyka :)
Dwa sporty, w które byłem zaangażowany wcześniej - tenis ziemny i jeździectwo - wypaczyły mnie na swój sposób. Brak techniki w tenisie to jeszcze pół biedy, ale w przypadku jazdy konnej drobne błędy kończyły się bliskim spotkaniem z drzewem ;)