Wtorek
Po poniedziałkowym basenie planowałem zrobić rower - już wg trainerroad. Jazda w terenie ma to do siebie, że musimy brać pod uwagę warunki atmosferyczne. Akurat jak wróciłem z pracy zaczęła się burza z ulewą. Jak przestało padać to zrobiło się ciemno... Żeby całkiem nie stracić dnia wyszedłem spróbować potruchtać, ale po 200m dałem sobie spokój. Jeszcze odczuwałem kostkę i achillesa. Także podsumowując - dzień bez treningu.
Środa
Basen - 4x300m z przerwą 90s (kolejne tempa: 2:00/100m, 2:00/100m, 2:00/100m i 2:03/100m). To tempo 2:00 to chyba mój taki próg mleczanowy. Teraz czas na krótsze przerwy. Swoją drogą Marcel wkleił u Pirlo bardzo ciekawy link właśnie o tempie pływania.
Po basenie rower. Plan był na 3x(3x2min) na 120% ftp. W praktyce wyszło tak, że zrobiłem pierwszego seta z czasami 1:30-2 min (warunki drogowe), po czym uznałem, że zmieniam lokalizację i zrobię jeszcze 2x(3x3min).
Jeżeli chodzi o waty, to wyszło tak (powinienem mieć ok. 250 watów):
1 set (po ok. 2 min): 312, 281, 264 (miałem lekki podjazd, ale i tak za mocno w stosunku do założeń)
2 set (po ok. 3 min): 258, 240, 232
3 set (po ok. 3 min): 253, 210, 225
Czyli generalnie lipa... Co nie zmienia faktu, że na ulicy, z jadącymi samochodami, trzymanie wartości przy których można się zrzygać jest mega trudne
Czwartek
Wtorkowe zawirowania pogodowe trochę popsuły mi plany (2 mocne treningi po sobie, a w piątek nie za bardzo chciałem robić rower), ale zdecydowałem się na zrobienie 3x10 min na 105% ftp. W moim przypadku powinienem jechać na ok 220 w. Wyszło 218, 215, 212. Trochę za słabo w stosunku do założeń, ale generalnie z tego jestem zadowolony (jechałem na agrafkę, zawracałem na rondzie, więc chwilę nie pedałowałem; jechałem z wiatrem i pod wiatr - jadąc z wiatrem cholernie trudno było mi wejść na >210 wat).
Jutro chciałbym potruchtać. O ile dam radę
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html