redukcja terefere

DNT

Cosik mnie łapie

Miska: zgodnie z tradycją rozjechana, tym razem poleciałam w morwę...dobre to, ale węgli to też ma dużo
Posiłki: owsiane, kanapki z rybą i mozzarellą, zupa warzywna, kurak z warzywami, morwa (paczka 100g)
Warzywa nieliczone: brak, ale dużo liczonych
Dodano: 1 741,5 kcal 122,2 g B 195,5 g W 52,3 g T
Pozostało: -161,5 kcal 17,8 g B -75,5 g W 7,7 g T
Zapotrzebowanie: 1 580,0 kcal 140,0 g B 120,0 g W 60,0 g T

Ogień!

Zmieniony przez - terefere83 w dniu 2015-03-20 21:40:34

POMIARY

Zeszła woda związana z @, i tyle. Trza ciąć, bo zawody coraz bliżej.....tylko z czego? hmmm aktualny rozkład 1600 140B, 120W, 60T.
Czy któryś z moderatorów może mi zasugerować co zrobić? Będę wdzięczna za pomoc.

Stoję na poziomie 86-87 kg od kilku miesięcy, chce w końcu odczarować tą granicę, a nie mam pojęcia jak.

Ogień!

A może po prostu dla odmiany trzymaj rozkład? :D Przecież Ty ciągle jesz inaczej niż sobie zakładasz.

W bilansie tygodniowym, wychodzi wszystko równo :) ale masz rację, nie powinnam latać o więcej niż +-50 kcal dziennie, nigdy nie zwracałam uwagi na szczegóły i aptekarską dokładność, może czas się niej nauczyć.

Muszę także popracować nad przekonaniem, że jeśli w planie mam dłuższe rowerowanie to muszę zjeść więcej (szczególnie węgli), mój organizm ma zapas energii w postaci tłuszczu na jakieś pierdylnion km, więc z nich powinien czerpać, a ne z paszy w plecaku

Zmieniony przez - terefere83 w dniu 2015-03-21 16:09:57

a może rozkładaj sobie lepiej na posiłek? po to się układa bilans na dzień, żeby wpasowywał się w dzień. i nie chodzi tu o apteczną dokładność liczenie co do grama jest wręcz chore.

DT
Będę trzymać stały rozkład i zobaczymy, czy dzięki temu waga zacznie spadać.

Dzień 1
1. przysiad 3 serie rozgrzewkowe cc/20/20 + 10x10 na ok 40%max 45kg było 42,5kg (parę razy był opór materii i mocniejsze przyciąganie ziemskie poczułam)
2. MC romanian 2serie rozgrzewkowe 40/40 + 5x8 tempo 10X0 było 60/62,5/65/65/67,5 było 57/60/65/65/70 (x5) (nie atakowałam 70, bo czułam, że to maks na ten trening)

Miska: rozkład, do tego wino potraktowane jako suple nie piłam od sylwestra alko, więc sobie pozwoliłam. Dawniej półwytrwane wino było dla mnie kwaśne, a teraz sama słodycz jak deserowe.....
Posiłki: owsiane, jaja z chlebem, kurak z warzywami, wino
Warzywa nieliczone: ok.0,5 kg
dostarczono 1 545,6 kcal b: 134,6 g (34,8%) w: 119,8 g (31,0%) t: 58,7 g (34,2%)
pozostało 34,4 kcal b: 5,4 g w: 0,2 g t: 1,3 g

Ogień!

DNT

Miały być dzisiaj odwody, ale takie zakwasy w udach, że mam problemy z chodzeniem a co dopiero trening....

Miska: ok, rozkład zachowany
Posiłki: owsiane, jajecznica, kanapki z camembertem, ser wiejski, ryba, kurak
Warzywa nieliczone: ok.0,5kg
dostarczono 1 616,4 kcal b: 135,3 g (33,5%) w: 122,5 g (30,3%) t: 65,0 g (36,2%)
pozostało -36,4 kcal b: 4,7 g w: -2,5 g t: -5,0 g
Ogień!

DT

Coś ostatnio regres zaliczam na treningach....czyżby wiosną sztangi były cięższe? Z racji utrzymujących się problemów z chodzeniem, a w szczególności z przysiadaniem zamiast wytrzymki poszła góra.
Zdecydowałam się ostro pocisnąć z wagą do świąt, a potem zrobić sobie tygodniowe rege. Sezon już się rozkręca, a ja jestem za ciężka w stosunku do moim ambitnych sportowych planów
Akcja 10 dni bez koksu (węgli) czas start

Dzień 2
1. wyciskanie klatka płasko 4x8 40(x7)/37,5/37,5 (x6)/35 było 35/40/40/40/40 (x6) (ale ze mnie dziś leszcz)
2. podciąganie na maszynie z przeciwagą 8 x 3 we wszystkich seriach przeciwwaga 60
3. wyciskanie na barki 3x8 było 12/12/12 było 10/10/10
4. wiosło sztangielka w opadzie tulowia 3x8 22,5/24/24 (x7) było 22,5/22,5/22,5
5. shoulder box 3x 6 5/4/4/ było 4/5/5

Miska: odmiana na wiosnę dobrze mi zrobi
Posiłki: jajecznica, jajecznica z serem, wołowina
Warzywa nieliczone: ok 1kg
dostarczono 1 485,4 kcal b: 142,7 g (38,4%) w: 4,2 g (1,1%) t: 99,8 g (60,4%)
pozostało 14,6 kcal b: -2,7 g w: 5,8 g t: 0,3 g

Ogień!

Heh, a nie miało być grzecznego trzymania rozkładu? Ależ Ciebie nosi

W***** się mocno, że leci jak krew w nosa, stąd pomysł na kolejne "kuchenne" rewolucje. W końcu znajdę metodę na mój oporny tłuszczyk, bo przecież nic nie może wiecznie trwać!