SpawareczkWczoraj odwilż, dziś ślizgawka:) Pogoda w górach dziś Was nie rozpieszczała, ale ważne, że skorzystaliście z bytności w górach i pobuszowaliście po śniegu:)
Nie było źle, chodziło o sprawdzenie, czy pozwoli sobie Młody narty ubrać ;)
Wczoraj jeszcze wieczorkiem kosz, nie to żebym grał, ale oglądałem Zastal z Turowem na żywca. Emocje niesamowite, więc i zasnąć nie mogłem długo ;) Oto, co robi statystyczny pisacz sfd w takich sytuacjach - nadrabia zaległości tudzież czyni analizy i plany ;)
Generalnie mogę podsumować parę tygodni z IF: jest ok, wygoda niesamowita, waga leci w dół. Ale: jednak poranek aż do pierwszego posiłku jest taki nerwowy, jakiś taki stresujący. Z drugiej zaś strony mózg przyzwyczaja się do faktu, że nic nie dostanie więc nawet nie jest głodny ;) Tzn jest większa świadomość potrzeb. Generalnie też zauważyłem, że ciągnie bardziej w kierunku B i T niż węgli, co by było logiczne, bo
treningów mocno wymagających tętnowo nie było.
Z racji tego delikatnego stresa powrócę testowo do żywienia niekoniecznie IF. niekoniecznie, bo jak osesek - jem na żądanie. Być może potestuję wersje z mocno białkowym śniadaniem na start.
Co do treningu biegowego, generalnie jestem zadowolony. Udało się utrzymać reżym i kilometraż, pomijając oczywiście ostatni tydzień. Wbrew pozorom, z tego tez jestem zadowolony: przeciążenie wzięło się moim zdaniem z wprowadzenia jakościowo wymagających treningów, szczególnie bogatych w zbiegi i podbiegi. I tu dochodzimy do sedna: niedostateczne moim zdaniem przygotowanie aparatu ruchu do wymagań górskich. Więc zgodnie z tym, co pisałem na razie ten tydzień luzuję. Końcówka tygodnia wyjazd służbowy nad Morskie Oko, ale szaleństw górskich nie będzie, może jedynie podejście pod Czarny Staw, wiec nie powinno być to zbyt męczące. Do tego praca nad łydkami, i od poniedziałku jakiś plan siłowy. jaki? Jeszcze pomyślę. Wolałbym coś bardziej zróżnicowanego niż S&S, już klepanie kilometrów w tygodniu bywa nużące, choć tu jeszcze mam możliwość pogrania trasą, tak żeby się mocno nie nudziła.