Trening mój ulubiony, 5x5 to jest to
Udany, progresja jak planowałam, poza barkami, które się postawiły.
1. Przysiad
5x32,5kg/42,5kg/50kg/52,5kg
3x57,5kg
1x57,5kg
ostatnio:5x 30kg/40kg/47,5kg/50kg/55kg
2. Wiosłowanie sztangą
5x 27,5kg/32,5kg/37,5kg/42,5kg +4x 47,5kg
ostatnio: 5x 25kg/30kg/35kg/40kg/45kg
3. Wyciskanie skos
5x22,5kg/27,5kg/30kg/32,5kg/35kg
ostatnio:5x 20kg/25kg/27,5kg/30kg/32,5kg
4. Wyciskanie żołnierskie
5x20kg/2,5kg/22,5kg + 4x27,5kg/1x 27,5kg
ostatnio: 5x 15kg/17,5kg/20kg/25kg/27,5kg
+25min aero (10min rower + 15min bieżnia pod górę)
Komentarz:
przysiad - jestem zadowolona. Ostatnią serię siadłam po 3powtórzeniach, ale po 2s wróciłam pod sztangę, żeby zrobić jeszcze 2zejścia w tym z jednego już nie wróciłam dupą do góry. Nie odpuściłam
wiosło - mocniejszy chwyt, nie wypadała mi sztanga i progresja jak planowałam
skos - ostatnia seria z asekuracją co dodało mi sił.
żołnierskie - tutaj klapa. Za wysoko zaczęłam, bo nie było małe sztangi, 27,5kg w 4s wymuszane sprężynowanie kolan, ostatnia seria do 1x i ani drgnie.
Aero wyprało mnie z resztek sił. Nie dałabym rady już ani minuty dłużej.
_______________________
Teraz trochę smętów - tych co są tfardzi i nie lubią jęczenia zapraszam do opuszczenia dziennika
Jakieś dziwne rzeczy się ze mną dzieją - okres spóźnia mi się ponad tydzień, wszystko mnie boli z opuchlizny, stan podgorączkowy, mdli mnie, nie mogę spać, odrzuca od mięsa, ciągnie do węgli itp. kwiatki (ciąży brak).
Miski nie liczę dopóki nie uspokoi się to wszystko, bo czuję się jak w jakiejś matni. Nie mogę się na niczym skoncentrować, chodzę jak jakieś zombie w dodatku zaryczane. PMS Życia? Nie wiem, ale niech się to skończy, bo wyjdę z siebie i stanę obok.
Protokołu jeszcze nie zaczęłam, bo kupiłam owoce czarnej jagody zamiast liści