Mam nieziemskie domsy w nogach. Ledwo chodzę. Nie mam ochoty już na trening. Jutro jeszcze sprawdzę maksa WL i coś poskaczę i odpuszczam do konkursu. Moje ciało się domaga odpoczynku. Bolą mnie stawy, mięśnie. Wszystko.
Miska:
1. whey, 150g truskawek, 30g owsa
2. makaron razowy
3. kiwi 2x, kilka śliwek suszonych, tatar z warzywami
4. 2x kanapka z razowca z jajkiem, boczkiem i majonezem
5. indyk, sok z buraków i marchwi, siemię
6. twaróg.
Trochę poniosło mnie dziś chyba z węglami, więc mniej tłuszczu dziś. Wszystko na intuicję i na dialogu z żołądkiem.
Trening:
Sprawdzanie maxa w MC, dodatkowo freestylowe FBW według uznania. Brak sił i totalne zmęczenie. Brak aerobów.
1. MC Max
10x25kg
8x 35kg
3x45kg
2x52kg
2x70kg
1x77kg
1x80kg
0x85kg
0x82,5kg
2. opuszczanie 1x5 + 2x10 invert rows na ugiętych nogach
3. klatka - ściąganie linek oburącz 3x10 20kg
4. wyciskanie żołnierskie 17,5kgx10, 19x7, 20x6
5. odwodzenie nogi w tył 3x10, 15kg
Po Maxie w MC byłam wyrypana.Liczyłam na więcej, ale tak jak w przysiadzie - zżarł mnie stres. Podnosząc 80 czułam, że mam zapas, a przy 85kg i 82,5kg nie mogłam wogóle oderwać sztangi. Chyba za duży przeskok to raz, a dwa - psyche.
Nie chciałam kończyć treningu na MC, a nie mam już siły na stary trening. Mam dość. Więc porobiłam resztę wg uznania. Wyrypałam się do cna.