Znów byłem w pięknej, słonecznej Nysie. Taką jaką ją zapamiętałem. Na moim ulubionym moście nad rzeką Nysa Kłodzka na ulicy Mostowej graliśmy w piłkę nożną: moi koledzy z podstawówki i ja. Graliśmy intensywnie, jak gdybyśmy grali mecz o złote gacie. Był remis. Czas meczu zmierzał ku końcowi. Mój kolega-stręczyciel z klasy poganiał mnie, bo sędzia zarządził rozpoczęcie ostatniej akcji. A my zaczynaliśmy. Jako bramkarza wybił piłkę, ale przeleciała tuż obok barierki na moście. Piłka wypadła za most i trafiła do rzeki. Podbiegliśmy wszyscy i obserwowaliśmy jak piłka płynie w kierunku wielkich pni drzew spuszczanych po Nysie Kłodzkiej. Tak zakończył się mecz. Zremisowaliśmy straciwszy szansę na zwycięstwo. Mój kumpel zdenerwowany powiedział, bym przyniósł piłkę. Zaśmiałem się z niego i powiedziałem, że skoro on wybił - niech sam przyniesie. I wróciłem do domu.
Następnego dnia dowiedziałem się, że mój prześladowca doniósł na mnie do organizatorów meczu, że z mojej winy zaginęła piłka. I postawiono mi warunek: albo odzyskam piłkę albo zostanę wykluczony z federacji. Wziąłem zatem swojego przyjaciela i udaliśmy się wzdłuż rzeki, by odnaleźć płynące drzewa, a tym samym i piłkę. Uznałem bowiem, że skoro ostatnim razem widziałem piłkę przy drewnianych kłodach, to tam ją odnajdę.
Zawędrowaliśmy aż do odległego kraju pogrążonego w srogiej dyktaturze. Znaleźliśmy tak spuszczone drewno obrabiane w jakimś tartaku. Jeden z zarządców tartaku uznał nas za pracowników z zagranicy, a zatem nie przebierał w środkach, by wydawać nam polecenia. Przydzielił nas do segregacji i utylizacji śmieci, które przypłynęły do nich wraz z drewnem. Dla nas wszystkich był to znakomity układ. Mój przyjaciel i ja mogliśmy swobodnie udawać, że pracujemy i przy okazji odszukać piłkę, dla zarządcy była to dogodna sposobność, by się znęcać nad nami. Był wysoki, otyły i miał świńską, srogą twarz. Krzyczał po nas, że źle wykonujemy jego polecenia, że nie znamy się na pracy. Na szczęście szybko odnaleźliśmy piłkę i uciekliśmy do domu.
Ale w Nysie nikt nie uwierzył nam, że to ta sama piłka. Nawet rodzina...
Strongu, odpowiesz mi wreszcie o co chodzi z tymi wpisami?