SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

WING TSUN/WING CHUN

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 137938

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1921 Wiek 48 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 14221
Ja sie na Yong Chunie nie znam, ale taki strój jak ten pan i na powietrzu ma 98 % wielkich mistrzów przeróżnych styli w Chinach także Yong Chunu !!!
I jeszcze jedno - zobacz ile ma lat ten człowiek i pomyśl jak ty się będziesz ruszał w jego wieku.

Jak czegoś nie ma W Polsce, to się szuka w Europie lub Chinach. Ja tak zrobiłem.

Pokaż mi Yong Chun w Warszawie, w dowolnej odmianie za 100 zł na miesiąc i 9 godzin treningu tygodniowo, żadnych seminariów płatnych itd.

Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2011-07-29 20:09:46

bujing yishi bu zhang yi zhi

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 706 Napisanych postów 4378 Wiek 48 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 75792
I jeszcze jedno - zobacz ile ma lat ten człowiek i pomyśl jak ty się będziesz ruszał w jego wieku.

Bez przesady, ten dziadek na filmiku rusza się jak zwykły dziadek.
Może i jest w niebywałej na osiemdziesiącieoltaka formie, ale na tym filmie tego nie widać.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1921 Wiek 48 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 14221
nie znam się na Yong Chunie, a filmik miał pokazać "specjalny strój" a nie tego czlowieka.


Tutaj inny mistrz Wing Chunu w firmowym stroju z uczniem:





Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2011-07-29 20:19:12

bujing yishi bu zhang yi zhi

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 20 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 220
Yang32 - tutaj wlasnie doszedles do sedna. Ja chce kogos kto jest ode mnie lepszy i za to moge placic. Nie musi to byc Chinczyk, bo zdaje sie padasz ofiara fetyszyzmu, ze kazdy "dziadek" jest mistrzem tylko dlatego, ze ma skosne oczy....

Co do stawek, to te 100 zl za 9h to nawet drogo. Czy Dacheng ma mistrza, ktory wizytuje w tej cenie przynajmniej raz w roku ?
BTW, http://grono.net/sztukiwalki/topic/763128/sl/ile-i-co/1/0/42410085/1/ 

jest tu wpis:

ving tsun 2x tyg po 2,5h za 100 w kameralnej grupie (średnio 6 osób na treningu) u Mikołajczuka z tongu Szymankiewicza + siłka na grottgera (mokotów) też za 100 :) do oporu

4x2x2,5 daje 20h z 100 w Wawie... 2x taniej i to jest Ving Tsun Kuen.

Co do Gary Lam-a.... http://www.garylamwingchun.com/index.php?option=com_content&view=article&id=58&Itemid=104
Masz cennik :) Moze bez pizamki, ale nie za darmo


Zmieniony przez - _belial_ w dniu 2011-07-29 20:26:30
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1921 Wiek 48 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 14221
ja napisze tylko, że 4x 9 to jest 36 godzina w 4 tygodnie za 100, czyli ponad 40 godzin miesięcznie, bez obowiązkowych i płatnych seminariów, prywatnych lekcji, specjalnego kosztującego stroju - cały materiał stylu dostępny dla kazdego ćwiczącego na normalnych zajęciach!!

Teraz policz dla Wing Chunu 100 za trenig za 20 godzin, kasę za prywatne lekcje, i seminaria, za egzaminy, za strój i zobacz ile Ci wyjdzie.

Nie mam parcia na Chińczyków - jest wielu ściemniaczy, tak jak i białych.

Co do Dachenga - po co niby miałby przyjeżdżać ( czy przyjeżdża to nie wiem, bo mnie to nie interesowało i nie ma znaczenia) skoro Dacheng poznał cały styl ? Jak ktoś jest ciekawy jego nauczyciela, to się z nim wybiera każdego roku do Chin i ma okazję poćwiczyć i zweryfikować to co Dacheng uczy jeśli tylko chce.

bujing yishi bu zhang yi zhi

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 20 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 220
Ech... VT nie wymaga prawdopodobnie nic ponad skladke. VT to nie LTWT. W tym samym watku na gronie pojawia sie inna sekcja VT za 80 w Wawie. Jaki sens sie spierac o godziny? Jest to podobna cena i tyle. Przeczy to temu co pisales.

Jesli kwestionujesz sens kontaktu z sifu/sijo szkoly, bo nauczyciel wszystko juz sie naumial.... to tym bardziej nie zrozumiemy sie. Zmeczyla mnie troche ta dyskusja, wiec poddaje sie :) Niech inni sie teraz wypowiadaja...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51564 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
mnie najbardziej wkurza w instruktorach SW, nie same oplaty, bo to mozna jakos wytlumaczyc, ale to ze duza czesc tak naprawde oszukuje ludzi lub wrecz namawia do samobojstwa.
jak ja widze obrony przed nozem nauczane w wiekszosci sekcji to az zal bierze, przeciez jezeli instruktor nie jest kretynem to wie ze jego techniki w zasadzie nie dzialaja, a mimo to ich naucza tylko dla marketingu. Dla mnie ktos taki to po prostu oszust a nie zaden mistrz niezaleznie od posiadanego stopnia.

Tak samo jak jakis czas temu pewna osoba tutaj pisala jak to on rozwala grapplerow, a wychodzi ze tak naprawde z zadnym zawodowym grapplerem nie robi sparringow. jak w takiej sytuacji mozna mowic, ze nauczy sie innych technik walki z grapplerami, jezeli samemu sie nie walczylo z nim. to tak jakbym murarz ktory nigdy nie gral na skrzypacach zaczal ludziom wmawiac ze nauczy ich grac na skrzypcach. mozna mowic ze naucza sie systemu X, ale nie mozna mowic potencjalnemu uczniowi ze naucze cie np. obron przed zapasnikami, skoro samemu sie ich nie sprawdzilo z zawodowcami.
uczciwe byloby powiedziec ja nauczam systemu X, w systemie tym sa rowniez techniki obron przed zapasnikami, ale znam tylko te obrony w teorii, bo nie sprawdzalem ich przeciwko prawdziwym zapasnikom, wiec nie moge powiedziec ze je umiem zastosowac.

Kumpel z sekcji ktory nas atakuje nasladujac ruchy boksera, zapasnika itp. to zaden wyznacznik tego czy umiem technik, to tylko pierwszy niezbedny krok na dlugiej drodze. No chyba ze kumpel ktory odgrywa role zapasnika spedzil ok. 1000 godzin na macie zapasniczej na regularnych treningach, a zwlaszcza sparringach

Zmieniony przez - Imrahil w dniu 2011-07-30 02:54:30
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 92 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 193
W 21 wieku prowadzenie szkoły sztuki walki jest tylko i wyłącznie szczytnym i czystym celem przeważnie przybiera formę stowarzyszeń a nie sp. z o.o. trener nie powinien zarabiać na stowarzyszeniu, salę wynajmuje stowarzyszenie nie trener, mistrza zaprasza stowarzyszenie nie trener/nauczyciel, oznacza to że nie ma procentu, górki etc.. dla trenera i to od góry do dołu piramidy - wszystko zaczyna się od tego że główny sifu pobiera już horrendalne stawki za kursy instruktorskie bo jest to źródło jego utrzymania.
Jeżeli "sztuka walki" jest uzawodowiona czyli można z niej żyć bo są zawody, jakieś pieniądze etc.. tak jak w boksie, MT czy MMA w takim wypadku dobry trener żyje ze swojego zawodu tak jak każdy inny nauczyciel bo jego uczeń będzie mógł później na bazie jego nauki jakoś zarabiać (tzn wygrywać zawody) ale tu mówimy o innym świecie taki trener nie musi się legitymować żadnym pochodzeniem po prostu wystarczy spojrzeć na jego CV jakich zawodników "wyprodukował" i wtedy zapisujemy się u takiego trenera i płacimy jego stawkę (bo on wtedy żyje z nauczania) i mamy nadzieję mówię mamy nadzieję że będziemy kimś wielkim - dobry trener od razu wyłapie tych z talentem a tego mniej zdolnego trochę uspokoi/zniechęci przecież nie będzie wysyłał takiego na samobójstwo w ringu. Z tymże jak się spojrzy na wielkich walczących w ringu to nie byli to na starcie ludzie zamożni więc można powiedzieć że zaczynali u mniejszych trenerów (nie ujmując im wagi) potem zdobywali pierwsze sukcesy i byli wyłapywani przez lepszych trenerów i zmieniali ligę - to jest gdzieś obopólny interes zawodnik chce mieć dobrego trenera a trener chce mieć zawodnika dobrze rokującego (żeby dodać go do swojej wall of fame - część sławy zawodnika spływa na trenera) zresztą na pewnym poziomie to trenuje już zespół trenerów. Bądźmy uczciwi nikt nie wyżyje z zawodowych sztuk walki (bo nie ma pieniędzy w takich zawodach) można osiągnąć sukcesy pod warunkiem oczywiście że są organizowane zawody - więc trener nie jest "inwestycją" dla adepta i system opłat powinien być rozsądny a nie taki żeby uczniowie utrzymywali sifu i sifu mojego sifu i sifu sifu mojego sifu, bo na pewno ktoś jest robiony w trąbę w takim systemie, a trąbalscy przeważnie źle uczą bo się boją, czego? że pozostaną bez swojego sifu (jak dzieci) i wtedy nie będą nic warci (i pozostanie im praca w Macdonaldzie, są uzależnieni od systemu który sami tak pieczołowicie budują
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1921 Wiek 48 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 14221
belial - jeszcze jedno mi się przypomniało.
W Tradycyjnej szkole Kung Fu trener ćwiczy sam swoich uczniów, a swojemu nauczycielowi przedstawia co najwyżej naprawdę zaawansowanych uczniów z których jest dumny, żeby się swojemu nauczycielowi pochwalić. Wielkim nietaktem jest kiedy instruktor przyprowadza do swojego nauczyciela kogoś początkującego, czy o małych umiejętnościach. To się pomału zmienia, ale w większości szkół jest to nadal aktualne.

I dobry trener tradycyjnego stylu kung fu nie ma potrzeby zapraszania swojego nauczyciela na seminaria czy inne bzdury kilka razy w roku, bo taki trener przez pierwsze 2 -3 lata miał praktycznie codzienny ( kilka razy w tygodniu) kontakt ze swoim nauczycielem, i pod stałą jego opieką wyrobił w sobie shen fa tak, że nie będzie źle trenował. Danie uczniowi pozwolenia na otwarcie swojej szkoły, to wyraz wielkiego zaufania w umiejętności, i wielką wiedzę ucznia. Ten uczeń - instruktor daje świadectwo swojemu nauczycielowi i ma mu przynosić dumę, nie wstyd.

W Wing Chunie te tradycje praktycznie umarły, a liczy sie biznes.

Piszesz o potrzebie doszkalania, korekcji itd - z punktu widzenia tradycyjnego kung fu to jest nieporozumienie, Ktoś niedoszkolony nie ma prawa i nie dostałby od swojego nauczyciela zgody na uczenie innych, na otwarcie szkoły !!!!

No ale skoro Wing Chun tak dba o prawdziwy i autentyczny przekaz, to skąd tylko po Ip Manie jest tyle szkół i odmian ? I to często różniących się znacznie od siebie ?
Skoro ktoś uczył sie od Yip Mana, i coś zmienił, od niego ktoś następny, i też coś zmienił, to gdzie ta korekcja i doszkalanie się jest ?
Największa paranoją jest, że każda odmiana robi swoje trochę inaczej, i każda Twierdzi że jego jest najbardziej oryginalna i tradycyjna ;)

Wing Chun bez względu na odmianę to pomału nie jest kung Fu, a przynajmniej w ujęciu tradycyjnym, a dobry biznes, jak pralnia, czy aerobik. To moja ocena.

Jeszcze jedno - cały materiał tradycyjnego sytemu kung Fu powinien być dostępny na normalnych zajęciach dla każdego na odpowiednim poziomie zaawansowania. Organizowanie obowiązkowych starzy, seminariów, prywatnych lekcji jest nieporozumieniem !!!!
Nie jestem przeciwnikiem starzy, seminariów itd, ale powinny być całkowicie dobrowolne, i nie powinny one ograniczać możliwości nauki innym nie korzystającym z w/w. To tyle ode mnie.

bujing yishi bu zhang yi zhi

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 20 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 220
Sorry, ale zupelnie sie z tym nie zgadzam. Nie sadze rowniez, ze to co napisales dotyczy kazdego Wing Chunu. W tym momencie krzywdzisz te sekcje, ktore nie wypaczaja kung-fu tak jak LTWT. Zgadzam sie tylko z tym, ze material powinien byc dostepny i ew. stopniowany ze wzgledu na staz/umiejetnosci, a nie sprzedawany na raty za dodatkowe extra pieniadze. Pelna zgoda.

Zeby uzmyslowic Ci, ze sie mylisz co do wizyt mistrza wezmy taki przyklad. WC od Szuszkiewicza. Ich sifu/patron szkoly to Diddier Beddar. Nie cwiczylem tego stylu, jest on bardzo rozny od WT, ale widac, ze jest to osoba o nieprzecietnych umiejetnosciach, wg mnie daleko przerastajaca swojego mistrza (W.Cheung). Napewno p. Szuszkiewicz posiada duza wiedze i znajomosc pewnie cala ich przekazu, ale mimo wszystko sifu Beddar jest lepszy i znany na calym swiecie - lata nauki, talent, bezp. nauka u Cheunga. Dlatego po pierwsze: kazdy jego uczen w tym pan Szuszkiewicz moze wciaz sie rozwijac majac takiego patrona, jak i po drugie kazdy uczen ma okazje zobaczyc i pocwiczyc osobiscie z sifu Beddarem aby poczuc o ile jeszcze moze sie rozwinac. Nie ma wg mnie takiego stanu, ze ktos sie juz wszystkiego nauczyl i uznaje, ze nie powinien juz pobierac nauk. To co piszesz jest dla mnie sygnalem i dowodem, ze sa sekcje jakie trzeba omijac, bo taka filozofia to filozofia tworzenia lesnych dziadkow z dyplomami "nadmistrza", nadanymi sobie po wizycie w Chinach. Szkola, ktora ma seminaria, swojego sifu, inne galezie i oddzialy to szkola, ktora zyje, ktora sie rozwija. To rozwoj i konfrontacja jest motorem ewolucji.
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

przetrenowanie w sw

Następny temat

Filmiki instruktażowe, wskazówki itp

WHEY premium