XXXII Bieg Lechitów
XII Mistrzostwa Polski Lekarzy w Półmaratonie
Może zacznę od tego,że rano jak wstałem wszamałem 4 średnie skibki chleba z masłem czekoladowo-orzechowym.Pogoda robiła się idealna,słoneczko,leciutki wiaterek,bezchmurne niebo.Cały czas popijałem tylko napojem izotonicznym,za ok 1h porcja
carbo.2h pózniej poszedł kawałek arbuza.Wyszykowałem się,sprawdziłem czy wszystko mam i wyjechałem.Gdy dojechałem na miejsce najpierw poszedłem odebrać numer startowy i chip.Była godzina ok 11:00,start o godz. 15,więc jeszcze dużo czasu,to sobie siedziałem i tak patrzyłem jak tylko przybywa zawodników.O 12 zjadłem spokojnie 2 banany,wypiłem porcję carbo i zacząłem się przebierać.O 12:30 poszedłem na rynek,bo autobusy zawoziły nas na start,meta była na rynku obok katedry.Wsiadłem,zawiezli nas z lekkim opóznieniem,ale i tak była dopiero 13:20,także czasu baaaardzo dużo.Start odbywał się z bramy wjazdowej do jakiegoś skansenu,położonego nad jeziorkiem,tak więc położyłem się na trawce,zdjąłem buciki,i tak leżałem przez najbliższą godzinę rozluzniając sie,super sprawa przed startem,strasznie się wyciszyłem nad tym jeziorem.Kiedy była gdzieś 14:30 postanowiłem,że trzeba by było wstać,zamieniłem parę słów z kolegami, i zacząłem się lekko rozgrzewać,kiedy do startu już tylko 10min. kilka krótkim mocnych akcentów przyspieszeń,ostatnie leciutkie rozciąganie.Gdy zostało już tylko 5min. wszyscy zaczęli się ustawiać,ja ustawiłem się gdzieś w środku stawki,zaczęło się odliczanie...10...9...8..7..6...5..4..3..2..1..Start!!Tutaj przystanę na chwilkę,żeby napisać jakie miałem założenia i taktykę biegu.Nastawiałem się na złamanie albo 1:40 albo 1:30,innej opcji nie miałem w myślach,przyjąłem sobie,że pierwsze 10km pobiegnę dość spokojnie,bo będzie od 4 do 10km praktycznie cały czas pod górkę,drugie w zależności od tego w jakim czasie przebiegnę pierwsze no i jak się będę czuł.Tak więc wracając do startu ruszyliśmy,biegłem spokojnie tak jak sobie założyłem,sznur powoli się rozciągał,biegło mi się cały czas dobrze,na ok 3km dobiłem do jednego pana i spytałem jak za czasem na co on trzymamy tempo ok 4:39/km,mówię sobie ok,tak tylko utrzymać,starałem się cały czas biec równo za tym panem,mijały kolejne km,podbiegi,na 5km przystanąłem żeby spokojnie się napić kubka wody,pobrnąłem dalej,kolejne km mijały dość szybko,znów podbiegi,aż się zdziwiłem,że tak szybko zleciało do 10km,tutaj znów przystanąłem,zjadłem kawałek banana,wypiłem kubek wody,spytałem jednego pana jaki mamy czas,odpowiedział 47 min. z kawałkiem,mówię sobie utrzymaj to tempo przez następne 10 km,km nie mijały od teraz tak szybko,niestety coraz wolniej,ale czułem jeszcze siły,jednak nie przyspieszałem,tutaj znów kolejne podbiegi,gdy oglądałem profil trasy tylko te od 4 do 10km wydawały się godne uwagi,jednak dalej też były i to niektóre dość strome ale za to krótkie,zaczynało się coraz bardziej dłużyć,dobiegłem do 15km,tutaj znów przystanąłem żeby wypić kubek wody,postanowiłem zaczynać lekko przyspieszać,bo na wszystkich podbiegach straciłem dość dużo cennych sek.,spotkałem 2 biegaczy,którzy stanęli,za szybko zaczęli mówię sobie w myślach,16km,tutaj 2 kolejne km dłużyły się najbardziej,jednak przez cały bieg starałem się koncentrować na biegu niż myślach o tym kiedy następny km,przez ten czas wymijałem kolejnych biegaczy,którzy słabnęli,19km,wymijam kolejnych biegaczy,zaczęła się walka w głowie,czułem tylko ból i jeszcze raz ból z nogach,ale powtarzałem sobie cały czas,że jak teraz przystanę albo zwolnię to jest koniec,mówię sobie jeszcze tylko trochę,20km,ból się nasila,ale biegnę dalej tym tempem,20,5km pojawia sie myśl aby naprawdę stanąć ale walczę dalej i biegnę trzymając tempo i wymijając biegaczy,wreszcie moim oczom zaczyna ukazywać się lekko rynek,dalej widzę ok 200 metrowy odcinek pod górkę prowadzący na metę a wokół tłum dopingujących ludzi,przyspieszyłem tak szybko jak tylko mogłem,wygoniłem chyba z 10 biegaczy,wreszcie wbiegłem na metę,założyli mi medal,dali koszulkę i wodę.Usiadłem sobie na stopniu z boku tam gdzie inni,którzy przybiegli,wszystko mnie masakrycznie bolało,zwłaszcza nogi,ale byłem mega zadowolony bo kątem oka wbiegając widziałem na zegarze czas 1h39min.tylko nie wiedziałem ile sek.Tak sobie posiedziałem trochę,aż w pewnej chwili podszedł do mnie dość młody chłopak,13-14lat i powiedział,że chce autograf,a mnie zamurowało
...Ale wracając do biegu,poszedłem się przebrać i wykąpać,w międzyczasie przyszedł SMS z czasem i miejscem,
miejsce w opem 121 na 521,w kategorii M20 zająłem 15 miejsce,czas 1h 39min. i 6 sek..
Nie spodziewałem się aż tak dobrego startu,jestem bardzo pozytywnie zaskoczony,czas może nie ukazuje tego,że poszło bardzo dobrze,bo wszyscy słabe czasy(zwycięzca tylko 1h 14min. i 30 sek.),ale bardziej zajęte miejsce.Trasa była bardzo trudna,gdyby nie było tyle podbiegów i cały czas biegu pod wiatr to mógłbym powalczyć spokojnie o złamanie 1h 35 min,jednak i tak jestem bardzo zadowolony.
Myślę,że te 2 starty pokazały,że wszedłem w tym roku na kolejny poziom wytrenowania.Co rozumiem przez kolejny poziom?Poprawienie czasów o kilka min. i wzwyż,bo np. czasy na 10km kolejno 46:07,46:08,46:03,46:52,46:34 to ten sam poziom,ale zejście z 47 na 42 min. to dla mnie kolejny poziom,w tym roku poprawiłem się o ok. 5min. w porównaniu do tamtego roku,w półmaratonie myślę,że w tamtym roku mógłbym powalczyć jedynie o złamanie 1h 50min.,w tym roku złamałem 1h 40min. z czego trasa była bardzo trudna.
to tyle,fotki będą ale dopiero jak się jakieś ukarzą to powklejam i razem z medalem i koszulką,wszystkie
.
Zmieniony przez - Papecik w dniu 2009-09-21 12:17:37