Transfery Wengera część 1
Arsene Wenger przybył do Arsenalu we wrześniu 1996 roku. Opinia publiczna na Wyspach Brytyjskich była bardzo zaskoczona tym wyborem. Mało znany menedżer przychodził do najlepszego klubu w największym mieście Europy, czyli do Londynu. Prezes Peter Hill – Wood jednak bardzo dobrze wiedział co robi zatrudniając Francuza. Wenger przed przyjściem na Highbury był już bardzo znanym i uznanym trenerem we Francji, gdyż sięgnął tam, ze średnio zamożną drużyną AS Monaco, po mistrzostwo i krajowy puchar.
Zazwyczaj początki nie są łatwe, aczkolwiek w przypadku Wengera było inaczej. Od samego przyjścia posiadał on szacunek wśród swoich nowych podopiecznych. Z wypowiedzi Tony’ego Adamsa i Davida Seamana możemy dowiedzieć się, iż piłkarze od pierwszych tygodni w klubie Wengera wiedzieli, iż na Highbury przyszedł trener niezwykle ambitny i uzdolniony, będący wielkim strategiem oraz doskonale wiedzącym, co chce osiągnąć.
David Seaman w swojej biografii tak go opisuje:
„Przybycie Arsene Wengera do Arsenalu było poważną zmianą w moim stylu życia jako zawodowego piłkarza (...) Arsene dał natychmiast do zrozumienia, że od zaraz zajdą zmiany (..) Arsene dokładnie wie czego chce podczas
treningów. To manager w dresie, który zawsze jest z nami. Wszystko jest wyliczone na jego zegarku. Dokładnie wie jak długo dany trening powinien trwać i wtedy go przerwie. Czasem to nas denerwuje (...) Nigdy nie zmienia swych decyzji (...) Nie ma z nim dyskusji (...)”.
Jednak powróćmy do tematu. Działacze Arsenalu od początku dali do zrozumienia Wengerowi, czego oczekują, czyli zdobycia jak najszybciej mistrzostwa Anglii. W klubie zaufano mu, nikt nie kwestionował jego decyzji, a przy tym nie szczędzono gotówki na wzmocnienia. Arsene Wenger był panem i władcą, jeśli chodzi o budowę drużyny, styl jej gry oraz transfery.
W pierwszym swoim sezonie na Highbury francuski menedżer nie dokonał żadnych wielkich ruchów transferowych (przynajmniej tak się wtedy wydawało). Wenger ściągnął do Londynu m.in. obrońcę Matthew Upsona oraz napastnika Nicolasa Anelkę. Z tym, że angielski defensor był dokładnie cztery razy droższy od francuskiego snajpera, który kosztował zaledwie 800,000 dolarów. Jak się później okazało był to rewelacyjny transfer, gdyż nie dość, że Anelka strzelił sporo goli dla Arsenalu to jeszcze klub sprzedał go za cenę kilkadziesiąt razy większą.
Latem 1997 roku doszło do kolejnych wzmocnień. Na Highbury trafił niezwykle ofensywny skrzydłowy Ajaxu Amsterdam, Marco Overmars, za 11 mln dolarów. Transfer ten w niedalekiej przyszłości okazał się niezwykle udany, gdyż przez kilka lat ten holenderski pomocnik był siłą napędową Kanonierów. Drużynę wzmocnili także inni gracze, jak Emmanuel Petit czy Gilles Grimandi. Łącznie w 1997 roku Arsene wydał na transfery około 25 mln dolarów! Kanonierzy zarobili jednak blisko 13 mln dolarów, ponieważ odeszli m.in.: John Hartson (do West Hamu za 5 mln $) i Paul Merson (do Middlesbrough za 7 mln $).
Okazało się jednak, że ruchy transferowe nowego menedżera były strzałem w dziesiątkę, gdyż na szybko budowana drużyna, już po dwudziestu miesiącach pracy Arsene Wengera, w maju 1998 roku sięgnęła po podwójną koronę, czyli Mistrzostwo i Puchar Anglii. To, co wydawało się niemożliwe - stało się faktem. Nikt już złego słowa nie mówił o Francuzie, a wszyscy byli pod wrażeniem trafnej decyzji prezesa Arsenalu, sprzed niecałych dwóch lat.
W roku 1998 zmiany kadrowe w klubie były już dużo mniejsze. Ściągnięto kilku mało znanych, ale perspektywicznych graczy. Najdroższym zakupem, za 5 mln dolarów, był młodziutki szwedzki skrzydłowy Fredrik Ljungberg. Wtedy nikt go nie znał, dziś nikt z nas nie wyobraża sobie podstawowej jedenastki Kanonierów bez niego. Oprócz niego ściągnięto także, za 3.200.000 $, obrońcę Nelsona Vivasa.
Już zimą 1999 roku doszło do kolejnych znacznych wzmocnień. Do Arsenalu w styczniu tamtego roku trafili Jermaine Pennant, Nwankwo Kanu oraz Kaba Diawara. Ta trójka graczy kosztowała nas 15 mln dolarów. Dziś Pennant gra na wypożyczeniu w Leeds United i raczej gwiazdą Kanonierów nie zostanie, Nigeryjczyk Kanu gra nie najlepiej i zajmuje stałe miejsce na ławce rezerwowych, a Diawara już pół roku później przeniósł się za 4 mln $ do Olimpique Marsylia. Jak widać nie wszystkie transfery były trafne, jednak kolejne dwa dokonane w sierpniu były już niezwykle cenne i rewelacyjne, jeśli tak można je nazwać. Przybyło do nas dwóch bardzo dobrych, aczkolwiek nadal perspektywicznych, napastników: Davor Suker i Thierry Henry. Chorwat grał w Realu Madryt i został kupiony za niecałe 6 mln dolarów. Francuski snajper przyszedł z włoskiego Juventusu Turyn za 17 mln dolarów, gdzie raczej się nie sprawdził. Wenger znał bardzo dobrze swojego podopiecznego jeszcze z czasów pracy w AS Monaco. Można powiedzieć, że to on odkrył wielki talent i niecodzienne możliwości Thierry’ego. Dawniej szkolił go na znakomitego zawodnika, teraz w innym klubie i otoczeniu prowadzi go do największych sukcesów i zaszczytów. Można przypuszczać, że jeśli odejdzie Wenger to najprawdopodobniej wkrótce drużynę opuści także Henry – oby jednak to nie stało się nigdy. Wracając do tematu, dziś Suker w piłkę już nie gra, a Henry jest symbolem klubu i zarazem najlepszym napastnikiem świata, mimo iż ma dopiero 26 lat. W roku 1999 trafili do nas także: Oleg Luzhny, Silvinho i Jeremie Aliadiere. Jeśli chodzi o piłkarzy, którzy odeszli to niewątpliwie największą stratą była „ucieczka” z klubu nieposłusznego Nicolasa Anelki. Francuz grał na Highbury tylko 2 sezony. Strzelił dla nas sporo ważnych bramek i zachciało mu się zmienić barwy. Został sprzedany za 37 mln dolarów do Realu Madryt, jednak - jak wiemy wszyscy - na Santiago Bernabeu długo nie zabawił, gdyż także i tam pokłócił się z włodarzami klubu. W sumie Arsenal wydał w roku 1999 r. na transfery około 44 mln dolarów i mniej więcej tyle samo zarobił.
Bilans pierwszych trzech sezonów Arsene Wengera na Highbury był bardzo dobry, ale nie rewelacyjny. Mistrzostwo i Puchar Anglii 1998 to wielka sprawa, ale działacze oczekiwali także jakiegoś sukcesu, czy trofeum, w 1999r. a było tylko wicemistrzostwo kraju. W pierwszym sezonie w klubie było podobnie, ale wiadomo, że Wenger przyszedł już po okresie przygotowawczym klubu, więc cudów nie można było wymagać. Rozczarowanie było także pod względem startów w europejskich pucharach, gdyż ani w 1998, ani w 1999 r. Kanonierzy nie zachwycili w Europie. Starty w Lidze mistrzów i Pucharze UEFA były nieudane.
źrodło:
www.arsenal.of.pl
Przygotowanie: Michał