W tym upale to bym zjechala razem z tasma biezni, albo podjechala razem z drazkiem do gory.
Ale! - picie daje efekty - woda schodzi, a jak zejdzie to lepiej sie poczuje, bedzie lzej sie ruszac, mimo zmeczenia.
Wczoraj rano na wadze (w pizamie, to wazne! ) 65,2 kg, a dzis (tez w pizamie) - 64,2 kg
Koniec koncow uciekl mi caly tydzien + plecy i bicki (ale te akurat sa ok, to nie wymagaja duzej pracy).
Jutro, ide jutro i tego sie bede trzymac; chocby skaly ... I akurat wyschna nowe koszulki
edit:
wiec dzis
Warzywa: ogorek, pomidor
Napoje: woda, kawa,
Suple: tranvit, Mg, Zn, witD, forskolin
Grzechy: dorwalam sie do slonecznika prazonego i wolalam go zezrec, po czym wliczyc :)
Zasadniczo dzien minal na zakupach, a nastepnie staniu w garach, zeby to ogarnac. Tak wiec na najblizsze dni jest dorsz (na ostrawo), lopatka wolowa (na chinsko), zoladki kaczki (gulasz). Cos chyba zamroze, bo nie dotrwa do konca tygodnia. Do tego na biezaco wypelniacze i warzywka.
Jutro ide. Zaczynam od 1 czyli klatka, biceps. Mam (wg mnie) fajne koszulki, ale tak mi troche glupio w nich isc. Bo ja w sumie to niesmiala jestem
W kazdym badz razie przymierzalam dzis leginsy 3/4 i powoli dorastam i do leginsow. Jak sa ciasne, to calkiem zgrabnie nawet to wyglada Jeszcze kilka dni i gdybym przyszla w nowych ubraniach, to by mnie nie poznali
Zmieniony przez - strumyk w dniu 2016-06-04 22:51:21