Hej, nie odzywałam się trochę - ale nie było zbytnio co pokazywać.
Apetytu nie ma, w weekandy pojawia się chęć na jedzenie tak naprawdę, w tygodniu bardzo słabo. Odkąd siedze większość dnia
nie chce mi sie jeść, plus w bani siedzi fakt, że mogę przytyć... Nie pomagam sobie jedząc za mało. Planuje co zjem, wpisuje kcal, a w praktyce wychodzi mniej.
Minęły dwa tygodnie. Zdjęli mi gips (bo przykurcze), ale wsadzili za to w kaftan. Ręka boli, spuchnięta nieco, od leków które dostałam jest mi niedobrze (musze się spytać czy są konieczne), póki co chodzę na pole magnetyczne + 3x po 10min dziennie zginam i prostuje łapę.
Na siłkę według fizjo za jakieś dwa miesiące. Na razie zabronione cokolwiek oprócz prostowania i zginania. Pisać też nie mogę.
Na nic nie mam ochoty, kiepskie samopoczucie, lekko się podłamałam.
Jak trochę się pozbieram, zacznę lepiej czuć i przestanie mnie boleć to może zacznę biegać. Nie wiem, póki co nic nie planuję, zobaczymy co będzie.
Nawet nauka do matury nie cieszy tak jak zawsze... Czekam na lepsze dni. Może będzie lepiej.
Musiałam się trochę wyżalić...