Wczoraj na trening nie poszłam, bo się obudziłam zasmarkana i z gorączka, więc pomna tego, że ćwiczę dla zdrowia, a nie po to, żeby się wykończyć udałam się jedynie do pracy.. A potem do fryzjera, gdzie spędziłam 3,5 godziny..
No ale dziś - Obudziłam się jak młoda bogini i przed 8.00 byłam na siłce... I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że okazało się że w torbie treningowej brak spodni.. Treningowych... Przeprowadzając proces tentegowania w głowie doszłam do wniosku, że mimo nienagannej sylwetki i całkiem wyjściowej bielizny, trening w majtasach chyba nie jest dobrym pomysłem...Stwierdziłam, ze denerwować się nie będę, bo mi kortyzol skoczy i włosy dalej będą wypadać, zrobiłam make up i pojechałam do pracy... Jakby co uprzedzam, do otwarcia sklepów, w których można było kupić awaryjne gacie była godzina, a do domu 20 km
Tak, że no - zrobię dziś trening dołu w domu, bo do tego mam wystarczający sprzęt... Kolejny wniosek z dzisiejszej sytuacji, nie trzeba odkładać na Neverfulla, tylko na sztangę, ławkę i stojaki do domu
Tak sobie myślę Panie trenerze, że trzeba jakiś awaryjny zestaw ćwiczeń do zrobienia w domu obmyśleć, bo skleroza z wiekiem postępuje...
Miski wrzucę później, bo z tego kompa, coś się dodać nie chcą
Zmieniony przez - deja vu w dniu 2016-01-22 11:20:29
Reaktywacja czy falstart? http://www.sfd.pl/[BLOG]deja_vu-t1099661-s119.html#post-18195840
"Jeszcze nie jest ze mną tak żle, żeby robaki zaczynały mlaskać na mój widok, kiedy jadę wózkiem po łące..." nie moje tylko Sebastiana Fitzka z "Pasażera 23", ale sobie pożyczyłam.