Redukcja z 236kg

To bardzo dobrze, bo rybki są zdrowe :) Natomiast nabiał ogranicz, bo kilogram serca białego na dzień, to zdecydowanie za dużo.

Pan Jan Olejko jada sera białego pełno i jakoś wygląda znakomicie :) a przy okazji Pozdrawiam Autora tematu i powodzenia w walce z kg i tłuszczem:)

Relatyw, jasne, bez skrajności, tamten dzień był po porostu taki a nie inny, ale nie mam zamiaru masowo każdego dnia wpierniczać tyle sera, bo po tygodniu nie mógłbym na niego patrzeć :) Z umiarem wszystko. Był czas zajawki na maślankę,, na kurczaka, teraz ryb sporo jadam, ale do poprzednich produktów wracam i mixuje wszystko, tak żeby tych wartości dostarczać z wielu produktów. Nie jest źle, jakoś sobie radzę, tylko martwi mnie ta nadwyżka przez ostatnie dni, poniżej 2000 nie schodziłem... Cały czas te kilkaset kcal balansu było 2000-2300 mniej więcej. W niedziele waga, jak nie będzie dobrych efektów, to mocno przykrócę miskę do max 2000 i ani kcal więcej.

Marcios, dzięki, Kolego! :)


Zmieniony przez - Ciężki91 w dniu 2015-08-14 16:22:07

Kuba nie tnij tak od razu, jak nie będzie tych dobrych efektów. Musisz iść powoli, równym tempem, nie zatrzymując się. Tak jak w tej bajce o wyścigu żółwia z zającem, gdzie zwycięzcą okazał się żółw, nie dla tego, że był szybszy, ale dlatego, że cały czas szedł, nie robiąc przerw. W przeciwieństwie do zająca, jaki choć był znacznie szybszy od żółwia, to po prześcignięciu go, robił sobie przerwy na sen, które doprowadziły do tego, że w czasie, gdy zając spał, żółw idąc swoim wolnym tempem przekroczył linie mety. Ty nie możesz być sprinterem, bo to w czym bierzesz udział to maraton, gdzie masz długi dystans do pokonania. Utrzymuj więc stałe tępo, nie za szybko i bez przystanków, czyli trzymaj się swojego ustalonego zapotrzebowania, jakie ma lekki ujemny bilans kaloryczny. Bądź systematyczny, wytrwały, a osiągniesz zamierzony cel. :)

Chyba nie czytałeś tego co faftaq tu pisał...

Relatyw, ta bajka idealnie pasuje nie tyle do diety, co do treningów, którymi forsuje się Ciężki. Za szybki start, w nazbyt duże obciążenia. Myślę, że Koniu dobrze radził kilka stron wcześniej (naprawdę warto go słuchać!), ale jego głos został trochę zlekceważony. Chyba warto ograniczyć treningi, bo co będziesz robił, gdy będziesz ważył 150kg? Tłukł ultramaratony i ciężkie interwały 15x tydz? Zapewne słusznie też zauważasz, że większy głód może być spowodowany tymi właśnie, przyciężkimi treningami. Wchodzimy więc w ślepą uliczkę

Z treningami i tak musiałem trochę sfolgować, bo byłem wykończony. Ostatnio się trochę regeneruje, wczoraj miałem bardziej leń dzień, kolejna rocznica z moją panną, spędziliśmy go razem, bez treningów, był jedynie spokojny spacer dla przyjemności, cudów nie zrobiłem, przez cały dzień jakieś 6000 kroków, a i tak był to o wiele bardziej aktywny dzień, niż taki ze starych nawyków. Jak teraz czasem się zastanawiam, to kiedyś chyba nie przekraczałem 2000 kroków dziennie, z pokoju do kuchni i z kuchni do łazienki, hehe :)

Tym jak będą wyglądać moje treningi, kiedy będę ważył 150 na razie się nie przejmuję, liczy się dzień obecny, walczę tu i teraz, dobieram wysiłek pod obecny stan, tak abym to wytrzymał, ale też czuł, że mam dosyć. Później będzie lżej, będę mógł biegać, uprawiać inne sporty, czas trwania treningu się zmniejszy, intensywność zaostrzy, dlatego nie wydaje mi się, żeby obecne działania były zbyt forsowne. Jutro waga, zobaczymy co pokaże ;)


Relatyw, ja ważę się co 2 tygodnie, ostatnio zrzuciłem mało, bo 1,5kg, co było małym wynikiem, dla porównania miesiąc temu waga wskazała minus 4. Te 2 kg tygodniowo mnie satysfakcjonują, na mniej się nie godzę z obecnym poświęceniem, hehe :) Czyli co za tym idzie, tę czwórkę mógłbym tracić co dwa tygodnie i naprawdę byłbym w skowronkach. Do czego zmierzam jednak, cięcia na misce, jeśli do nich dojdzie, nie będą efektem nagłym, tylko korekcyjnym. Chciałbym zachować tę złota linię dobrego treningu + takiej dawki na misce, abym nie chodził non stop bez energii, głodny jak zombie, ale żeby to też był deficyt. Ja i tak nie mam zamiaru się poddać, nawet jak jutro nie stracę nic na wadze, albo co gorsza przybiorę, nie rzucę wszystkiego w cholerę, dalej będę trwał w postanowieniu, a ścieżkę do celu się w końcu utoruje. Jak to ponoć Hannibal powiedział - Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy ;) Wszystko w temacie.

a faftaq się wypowiadał na temat 3h dziennie spacerów? bo ciekawość mnie zżera co specjaliści mają na ten temat do powiedzenia, na forum kilka razy natrafiłem na wypowiedzi o max 1h sesjach bo potem kortyzol wzrasta bodajże, ale te 3h nie są ciurkiem z tego co mówiłeś?

Widzę Cieżki, że uparłeś się na te treningi. Teraz masz powera, droga dopiero się rozpoczyna, jeszcze jest lekko, ludzie cię motywują, wspierają, chęci są ogromne, emocje buzują, ale przyjdą wkrótce szare, deszczowe, krótkie dni, zawitają pierwsze mrozy, będą upadki, będą gorsze chwile, opanuje cię zniechęcenie, zwątpienie, będziesz widział zastój a z treningiem trzeba będzie ruszać do przodu i przeć coraz mocniej. Czy będziesz miał wtedy siłę na 3,4 godzinne sesje? Widzisz. Już teraz stwierdzasz, że się trochę przeforsowujesz, a co będzie później?
P.S. Nie wiem, czy to też jest dla ciebie ważne, ale powiem tak: absolutnie nie będziesz miał powodu do wstydu, gdy na swoim blogu powiesz "sorry, popełniłem błąd, zbyt mocno pierdyknąłem z treningami. Zmieniam koncepcję". Wręcz uwiarygodni cię to w oczach innych i może kogoś zmotywować myślą: "Ok. On popełnia błędy i idzie mimo tego dalej do przodu to i ja mam prawo je popełniać".


Zmieniony przez - 90packer w dniu 2015-08-15 12:47:46

Rozbija to na cały dzień, przeciętny trening nie trwa dłużej niż godzinę :)

Packer, zdaje sobie z tego sprawę, ale złotego środka nie ma. Grunt to trwać, nie poddawać się, reszta będzie konsekwencją.


Zmieniony przez - Ciężki91 w dniu 2015-08-15 12:49:40