DT WojtekA4 - finisz redu, teraz siła, masa i kondycja

Redukcja to rzeczywiście najprostsza faza ze wszystkiego
Ja powoli dorastałem do myślenia że żeby cokolwiek robić i nadal ewoluować to trzeba zmieniać/kombinować. Tak więc pół roku masa/siła, pół roku redukcja do momentu uzyskania zamierzonego celu. Coś trzeba robić jeśli stawia się siłownię jako jedyny środek do osiągnięcia wymarzonej sylwetki, siły lub czegokolwiek. Chciał nie chciał trzeba robić cykle
Pewnie za rok jak osiągnę zamierzone wyniki siłowo/sylwetkowe( hahaha) to też zacznę szukać czegoś na podtrzymanie a nie ciągłe masowanie - redukowanie.
Panowie coś trzeba robić a nie na okrągło tylko przerzucać same ciężary.
Wojtek obawiam się trochę że jak ci się skończy takie optymistyczne nastawienie to wszystko runie w diabły, dużo tu takich było. na samej euforii nie można za daleko dojechać.

Nie zamierzam dyskutować bo skoro mnie nie znasz, a mówisz ze u mnie tylko euforia mnie motywuje to rozmowa jest bez sensu. Na każdym kroku próbujesz mi cos dziwnego udowodnić... Pozdrawiam.

Wojtek ma jeszcze duzo czasu by cieszyc sie tym pierwszym entuzjamem z powrotu do sportu, zdrowia i sprawnosci. Pewnie ze kiedys sie ten ogien wypali i trzeba bedzie znalezc cel. Tak mi sie jakos uklada w calosc, moze dlatego ze mam z Wojtkiem odrobinke wiecej stycznosci niz tylko to forum, ze w Jego przypadku trening dryfowac bedzie w kierunku CF, ale nie zamierzam teraz uzasadniac. Czas pokaze, czy mialem nosa ;)

PS. taka refleksja.. gdyby kazdy tyle trenowal, ile czasu poswieca na filozofie na forum, bylibysmy wszyscy mistrzami w swoich dyscyplinach, ze mna na czele oczywiscie :)

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-11-01 18:32:31

Coś napisałem i zmieniam to. Nie ma sensu się spierać...


Zmieniony przez - WojtekA4 w dniu 2014-11-01 20:19:13

tez tak mysle... gwid nie chce zle. Trzeba sie tylko przyzwyczaic do jego frazy i sposobow motywowania . Peace!

I tak trzymaj i rób dalej swoje.

ojjjjjj, zawsze znajdzie się jeden nadwrażliwiec który każdy mój post traktuje jako atak i znowu muszę rozwijać swoje skróty myślowe. napisałeś A to ja pisze B

a) lubię Ciebie "internetowo" i mam o wiele ciekawsze rzeczy do roboty niż siedzenie i dogryzanie komuś od kogo emanuje mega pozytywny przekaz w tym co robi. jesteśmy w tym samym obozie, my=trenujący; oni=reszta świata kanapowców
b) nie traktuj pisania prawdy oraz tego co być może nieuniknione jako atak.
c) co do redukcji to masz całkowitą rację w przypadku mojej osoby. jedyne pozytywne osiągnięcie które jak narazie mogę wpisać do zaliczonych ewentów( choć wielu stwierdzi że bf 12% to żadne osiągniecie)
d) napisałem tamto powyżej bo czuć od Ciebie euforie pomimo przeszło 200 dni redu. nie dogryzam, nie rozgrzeszam ale pisze co może być. bo dopóki jakoś idzie to jest fajnie, puki są rezultaty każdy leci w przód właśnie na adrenalinie. gorzej jak trafisz na pierwszą, drugą, trzecia itd. ścianę a musisz na nie w końcu wpaść- c'est la vie. ciekaw jestem wtedy reakcji i tyle.
e) czytam regularnie dziennik i wiem o hormonach, niskim teściu itp. itd. ale jednocześnie bije od Ciebie ciągle nadmierny optymizm co mnie poprostu dziwi bo ja jestem pragmatyczny do bólu
f) doświadczenie i wiedza u mnie jest zerowa. jak czytam wypowiedzi marcina, albo maćka a ostatnio również kabo to muszę sięgać do Wikipedii bo to są maniacy i już prawie fachowcy mocną gębą. ja jestem tylko od przerzucania żelastwa

puenta:
a) kibicuje;
b) akurat ty absolutnie nie musisz się martwic o jakiekolwiek ataki z mojej strony

pozdro 600

Gwid, po to właśnie jest forum i dziennik. Ja się nie usprawiedliwiam hormonami, to byłaby oznaka słabości. Ale uwierz mi, że ciężkie chwile przechodzę co jakiś czas. Ale wtedy wchodzę na forum, patrzę: Gwid - daje, daje ostro, idzie po rekordy, ok!, Kabo - rośnie chłop, Ronin - osiągnął cel - maraton, Marcel - idzie jak burza, Xzaar - tu nawet nie mówię, itd itd. I co wtedy? Zaciskam zęby i idę na trening, bo przecież pół forum tak robi i być może ktoś mi kibicuje. I doskonale rozumiem stan o którym piszesz, kiedy myślisz: mam to wszystko w 4 literach, po co mi to... przechodziłem go nie raz. Żadna euforia nie pomogła w tamtym momencie, tylko wspomnienie gdzie byłem w kwietniu. To mi wystarczy i jeszcze jedno... Kiedyś dałem obietnicę. Ale tego wątku nie będę rozwijał, bo jest to dla mnie temat bardzo wrażliwy...

Fajnie, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Mnie mocne słowa od Ciebie m.in. motywują, ale porównywanie do przegranych, gdy jestem jeszcze w grze mocno mnie wkurza. :)

Koniec gadania, jedziemy z koksem (bez skojarzeń). :)

P.S.
ad. f - po co tak gadasz? Wiesz dobrze, że to nieprawda...

Zmieniony przez - WojtekA4 w dniu 2014-11-01 21:29:13

PART II - dzień 13 - 01.11.2014



Czas postu: ~17h
Czas uczty: ~7h

Trudny dzień dzisiaj, związany ze świętem jakie dziś przypada. Niestety fatalny dla mojej rodziny. Dlatego też, nie mogłem po raz kolejny odmówić mamie domowego obiadu, starała się wszystko w miarę "zdrowo" przyrządzić. :) Wszystkie wyliczenia (wagi produktów) zliczałem na oko - bez wagi of course :)

Energia: ~1800kcal
Białko: ~114g
Tłuszcz: ~58g
Węglowodany: ~193g

1. Rosół z makaronem
2. Schab pieczony w całości z warzywami (150g - suchutki, tak, że rozpadał się pod widelcem, pyszny) + ziemniaki (300g) + czerwona kapusta (150g)
3. 1 kawałek ciasta drożdżowego ze śliwkami

4. Sałatka z tuńczyka z jajkiem i majonezem (50g) - tutaj miałem duże opory, ale u teściów też musiałem coś zjeść.
5. Melon (200g) + Pomarańcza (200g)



Rano
0,8g Witaminy C

Wieczorem:
50g Scitec Whey Protein + 5g kreatyny


Przed snem:
0,8g Witaminy C
4 x HerbMix



DNT



Nadszedł dzień, kiedy nie chciałem odmówić domowego obiadu.
Myślę, że taki dzień nie zniweczy mojej pracy (byłby to absurd), a wręcz wyjdzie mi to na dobre.
Jutro już ściśle wg planu.
Dziś też krótszy czas uczty, a dłuższy czas postu.
Na cmentarz nie brałem pojemniczków...