Dla melonów i rodzynek nowy spam to wypoczynek !!!

Hahaha, piękny to on dopiero będzie jak na niego zapracuję . Niemniej jednak dziękuję za kopa. No jak wygram to już w ogóle będę miała motywację, bo będę odbierać nagrodę na takie ach och gali w USA, w strojach wieczorowych i w ogóle... To trza by ten zad boski zrobić - ale to do maja . Na ten moment mam szanse jak 2 do 5. Więc tym bardziej trzeba się zebrać. Ach idęęęęę... Jeszcze tylko RAZ wpadnę, żeby wrzucić wypiskę. I nie zaglądam więcej .

Raz trafiłam w Polsce do lekarza z dzieckiem na wypełnienie papierka przed kolonią a tam matka z niemowlakiem, kaftanik czapeczka dziecko czerwone z krostami na twarzy (powód przyjścia) dodam ze był srodek lata najzupełniej letniego. Az sie miało ochote babie powiedziec, by sie tak ubrała jak to dziecko w ten upał i sprawdziła czy krost nie dostanie

Ech - uciekam do tego sklepu. Jak wrócę, to rozpiskę będę wrzucać, to może zaglądnę.

Ja jestem "nienormalna", bo nie zmuszam dziecka do jedzenia mięsa.

Na porodówce z 1. córką miałam w sali dziewczynę, która w środku upalnego lipca właśnie tak ubierała noworodka.

moje je mięcho na okrągło i dostała chyba skazę białkową

zależy czym jest "zmuszanie" bo takich niezmuszanych to ja znam teraz na pęczki, Warzyw nie, owoców nie, mięsa nie, najlepiej chipsy , frytki i słodycze. Sąsiadka ma 3 synów pierwszy "zmuszany" je wszytsko dwójka blizniaków je tylko makaron, porazka normlanie, z róznych powodów nie traktowała ich tak samo i sie zrobiło, starcszy zawsze miałą obowiazek chociaż spróbować i sie nauczył, młodsi nie. Na samą myśł ze te dzieci mają do mnei przyjść cos zjeśc robi mi sie niedobrze

Zoria, w Polsce to standart kaftanik i czapeczka pod kocykiem w środku lata

Na porodówce z 1. córką miałam w sali dziewczynę, która w środku upalnego lipca właśnie tak ubierała noworodka. Razem z koleżanką z sali ściągałyśmy mu polarowy kocyk i "łapki" z rączek, kiedy tamta dziewczyna chodziła do toalety. Dziecko się gotowało i było całe w potówkach, całe! głupio nam było tak po kryjomu to robić, ale argumenty nie skutkowały.

wiecie widok dziecka rzucającego świeżo upieczoną domową bułką z mina obrzydzenia i tekstem "to nie jest prawdziwy chleb" ... bezcenne> Myślałam w tym momencie ze złapie gówniarza i przełożę przez kolano (dla nich prawdziwy chleb to chleb tostowy)

Taaa - jak urodziłam Starszą - maj - upał ponad 30 stopni na zewnątrz, w środku więcej i sala 6-osobowa (matki, dzieci+odwiedzający, więc w praktyce 20-osobowa) - i mi kurna okna nie pozwalały otworzyć!!!