Starełem się na chłodno przejrzeć moją sytuacje i najpier fakty:
- od 1,5 roku nie miałem więcj niż 7 dni bez siłki i więcej niż 4 bez jakiegokolwiek wysiłku
- najlepszą formę siłowo-zdrowotną miałem na początku czerwca od tamtego czasu nie było nawet blisko tej siły
- apetyt dopisuje prawie cały czas
- śpię dobrze, zasypiam szybko, wstaję w miarę wypoczęty (ale nie na tyle by powiedzieć pełen energii), tylko budzę się kilka razy w nocy do toalety
-ogólny brak chęci do czegokolwiek przez większość czasu, mimo tego zmuszam się do siłowni i treningów, a dokładniej czuję że muszę ćwiczyć
- problemy trawienne ciągłe wzdęcia i różne ekscesy jelitowe od biegunek do zatwardzeń, choć w tym temacie od tygodnia jest już bardzo spokojnie, jeszcze nie perfekcyjnie ale o niebo lepiej
Teraz obiektywne spostrzeżenia. Odkąd zacząłem jeść z zapotrzebowaniem czuję powolną poprawę, od ostatnich 2-3 dni trochę się pogorszyło (treningi przez 3 ostatnie tygodnie były mocno intensywne, mimo że ciężary nie były takie jak w 'maksymalnej formie'). Mocne postanowienie robię sobie wakacje od siłowni przynajmniej 10dni. Będzie to najdłuższy odpoczynek od dłuższego czasu, na siłownie pójdę dopiero jak poczuję, że chcę, że mam siły na to. I drugi problem dieta, tu też nie pamiętam kiedy zjadłem coś spontanicznie, bez wliczenia w kalkulator (nawet cheaty dodawałem). Będę się starał jeść tyle co teraz i nie zmniejszać ilości kCal, pewnie podleje ale chcę w końcu wyjść z dołka i zacząć robić porządny progres, szama będzie zdrowa, bo taką lubię i pozwoli mi się lepiej i szybciej zregenerować, lecz nie zamierzam sobie odmawiać jakiś dodatków. To są założenia, a tak naprawdę pewnie będzie psychiczna walka, z tym by nie iść
na siłkę i podjeść coś ponad bilans. To by było na tyle zaczynam walkę o pełną regeneracje co pewnie okażę się gorsze niż te treningi do których się zmuszam. Życzcie mi powodzenia i do usłyszenia za 10 dni. Pozdro.