Paszkos244
Odnośnie tego "apetytu" na białko. Otóż niestety, ale muszę Cię zmartwić. Nie jem aż tyle białka, bo się naczytałem, że to jest dobre przy robieniu masy. Po prostu mięsiwa mogę żreć w opór.
Ja nie mam problemów (i nigdy takowych nie miałem) z ilościami przyswajanego jedzenia. Nie byłem anorektykiem, który czuł wstręt do jedzenia i po jednej łyżce nałożonej porcji wkręcał sobie schizy "już dość, bo za dużo...".
Nie chcę też mieć zbyt wiele styczności właśnie z wyliczaniem BTW i liczeniem tego, bo wiem do czego to może prowadzić.
Zaprzestałem tego podczas tych trzech tygodni "oderwania od rzeczywistości" i jakoś dziwnie wciągu tego czasu przybyło szybciej wagi i sił. Na to przyjdzie czas, jak będzie nadwaga, której w rzeczywistości nie będzie, czyli czas na to nie powinien nadejść nigdy .
Ja pieredolę. Boże - widzisz, a nie grzmisz. To czemu ważysz 50kg, a nie 90kg? Za każdym razem sam sobie zaprzeczasz.
http://www.sfd.pl/Niezbędne_minimum..._to_dać_z_siebie_maksium!_/_Regenat-t927995.html
Niezbędne minimum, to dać z siebie maksimum!