skitelsik / redukcja

Pocieszaj mnie dalej

Nawet CIe moge osobiscie rozgrzeszyc

Martucca,dzięki, potwierdziłaś moje obawy, że jestem kompletnie przesiąknięta kulturystycznymi przyzwyczajeniami
Wiem, jestem świadoma i już nawet nie próbuję z tym walczyć hihi
A teraz poważnie.
Ja przez dietę i sposób odżywiania widzę nie tylko sposób na redukcję czy zwiększenie masy, ale także (i przede wszystkim ) zdrowie Dlatego jak widzę u kogoś w planie produkty takie jak np. dżem, czy jogurty z kupą chemii to mi się czerwone światełko zapala.
Racją jest, że łyżka musztardy, kethupu, dżemu, słodzonego jogurtu czy innego dodatku z zawartością tablicy Mendelejewa nie zaszkodzi i nie zabije - jeżeli zna się umiar, ale po co dostarczać organizmowi coś co zbędne.
Zaraz pewnie wywiąże się dyskusja, że co teraz nie ma chemii itd. itp. więc może poprzestańmy na tym, że w rozsądnych ilościach jest ok.

Jeżeli chodzi o tłuszcze, to wspomniałam o tym, bo one akurat są niezbędne w każdej diecie, nie ważne czy to niskowęglowodanowa, zbilansowana czy każda inna i to bez znaczenia czy mówimy o planie żywieniowym kulturysty czy szachisty

Zamiana typu węgle przed czy po treningu wielkich problemów autorce posta chyba nie sprawi, a na pewno pomoże w rezultatach.
Nie da się zaprzeczyć, że największe rezultaty w redukcji osiągnie się budując mięśnie, więc zapewnienie optymalnych warunków dla ich rozwoju w redukcji powinno być sprawą priorytetową.
Niuanse typu węgle przed treningiem (np.jabłko)mogą pomóc w nieznacznym podniesieniu energii, węgle złożone po natomiast w szybszej regeneracji po treningu siłowym i naprawie mikrouszkodzeń mięśnia.

Nasza koleżanka jest na początku swojej drogi i dla niej podstawą teraz jest wykształcenie dobrych nawyków żywieniowych, a im lepsze wykształci od początku tym lepiej dla niej.

Fakt, że radykalne zmiany ciężko jest od razu wprowadzić i najlepiej krok po kroku, ale warto wiedzieć w którą stronę iść.

(No na pewno nie w stronę wypaczonego myślenia kulturystycznego... hehe )

No tak, tylko zauwaz, ze malo osob sie na forum ostaje (nie mowiac o tym jaki procent sie decyduje na bloga). Stawiam teze, ze duza czesc nie chce poddac sie rezimowi dietetycznemu i ja sie nie dziwie, jesli przecietna Kowalska nie zwiazana ze sportem, jedzaca kanapki z szynka ma zaczac liczyc wszystko i planowac spozycie lyzki dzemu...

szczerze powiem, że nie mam planu treningowego... Robię rozgrzewkę, ćwiczenia na atlasach czy jakoś tak to się nazywa ;p i później około 20 min aerobów. W tym po treningowym jest ryż,ale chyba zapomniałam dopisać, ale jest wliczony do bilansu :) przed treningiem napisałam małe warzywko, bo czytałam, żeby przed i po treningu nie jeść tłuszczy i warzyw, ale nie wiem na 100%

sam fakt, że ktoś założył konto na sfd i rozpoczął nowy topic z prośbą o pomoc czyni już tych ludzi nieprzeciętnymi

Fakt, zależy jak bardzo ktoś jest zdeterminowany, fakt, że Kowalscy i Nowakowscy po pewnym czasie decydują, że wolą żyć tak jak żyli, bo przecież jest łatwiej...

Ty potrafiłaś dużo zmienić, ja też...Ani dla Ciebie ani dla mnie nie było to łatwe, ani Ty, ani ja nie jesteśmy wyjątkowe. O czym to świadczy? O tym, że KAŻDY może, trzeba tylko chcieć. Trzeba mieć charakter.

I powiem Ci jeszcze jedno z doświadczenia: kto od początku szuka wymówek, usprawiedliwień i dróg na skróty, nigdy daleko nie zajdzie. I tutaj nie ważne czy sport, czy biznes, czy wyprawa w góry...



Zmieniony przez - Clever_eva w dniu 2010-12-07 20:56:57

a co do orzechów są to migdały i laskowe, czasami włoskie :)

Ok, ale po pierwsze- ja nadal jadam syf i nie wplynelo to na moj BF (tzn. ja sie nie bawie w fitness, wiec 18% to granica, zapewne ponizej musialabym jesc cyce kurze i ryz, ale nie mam zamiaru szkieletorowac). Dwa- kazda (?) z nas zaczynala od tego, ze sie zastepowalo mase syfu, bulek, ciastek, zupek chinskich jogurtow owocowych itd. razowcem, jajkami, oliwa i na pewnym etapie okazywalo sie, ze dzemu/bulek/cukru sie juz automatycznie nie tyka.
Dziewczyna ma sporo do zrzucenia, zajmie jej to i tak troche czasu, lepiej powoli zmieniac przyzwyczajenia i z wlasnej woli niz np. po 2 tygodniach stwierdzic, ze tak sie nie da zyc i wracamy do starych nawykow.

święta prawda i w 100% się z Tobą zgadzam!!!

A ja jestem zdania, że na takim etapie i z kompletnie innymi nawykami najważniejsze są zmiany, które nie będą szokiem. Samo dodanie treningów siłowych dadzą dużo, a michę z czasem się wyczyści.
Mało kto wytrzymuje na dłuższą metę przy nagłej zmianie jedzenia. Na to przyjdzie jeszcze czas.

Inaczej jak się dopiero zaczyna trenować, a inaczej jak się ćwiczy rok, niektórzy 2, a inni czasem dużo dłużej i wciąż pracują nad sylwetką.