bylem rano na zajeciach, pozniej wrocilem na chwile, usiadlem przed kompem, patrze mam czas, chwile pozniej rzut oka na zegarek a tu juz po 13 a na 13'15 mialem jechac, masakra nie wiem kiedy zlecialo,
jako, że nie chciało mi sie znowu spóźniać to sobie świeżą szame przygotowałem:
jednak takie prosto z gara najlepszeto sobie humor poprawilem w ten deszczowy dzien, ale dalej przysypiam i nieogarniam
śniadanko natomiast wyglądało tak:
tak w środku(warzywka+musztarda):
najchętniej spać bym poszedł teraz
ale
w planach mam na zajęcia sie następne wygrzebać
łykne zarac spalacza i do lasu z 15-20min sie rozruszać, może to mnie obudzi wreszcie!