to już moje kolejne podejście do bloga. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się go prowadzić regularnie. W skrócie o mnie. Jestem Konrad, mam 28 lat. Trenuję od 15 roku życia. W ciągu ostatnich 2 lat zmagam się ze sporymi problemami z układem pokarmowym. Stąd ten blog będzie kręcił się wokół tego jak mimo tych problemów będę starał się czynić jakiś progres w sylwetce.
Co do tych problemów – 1,5 roku temu w moim trawieniu padło praktycznie wszystko. Od razu zdiagnozowano u mnie refluksowe zapalenie przełyku, nadżerkowe zapalenie żołądka z zakażeniem h. Pylori oraz metaplazją jelitową. Po kilku miesiącach i 2 rzutach leczenia antybiotykami uporałem się z tym problemem i chociaż w kwestii żołądkowej nie odczuwam już bóli, uczucia jakbym połknął kamień i zgag. Trudniejsza kwestia jest w kwestii jelit. Tu przeszedłem już mnóstwo badań, które nic nie pokazały:
- gastroskopia(z biopsją jelita)
- kolonoskopia
- wodorowy test oddechowy na SIBO(mimo negatywnego wyniku lekarz zapisał Xifaxan)
- badania na pasożyty(również te rzadziej występujące)
- jamy brzusznej z kontrastem
- USG jamy brzusznej
- pełen pakiet badań na celiakię(tu jedynie przeciwciała wyszły ponad normę, dlatego byłem 4 miesiące na diecie bezglutenowej, bez poprawy)
W międzyczasie poległo na moim przypadku 2 gastrologów. Leki regulujące skurcze motoryki przewodu pokarowego jak debretin, prokit, duspadalin, meteospasmyl nic nie dają. Uciekałem się do medycyny naturalnej – tu także suplementy tj. mastika, lukrecja, olejek oregano nic nie dały
Inne innowacyjne środki takie jak BPC-157, enzymy trawienne, betaina z pepsyną także nie przyniosły poprawy. Jedynie Debutir(kwas masłowy) w stałej suplementacji łagodzi nieco objawy.
Obecnie czekam na wizytę u wysokiej klasy speca(ponoć najlepszy w Łodzi). Powstała hipoteza, że to na tle nerwowym i rozważam próbę leczenia lekami uspokajającymi. Fakt obecnie mam dość spokojne i poukładane(prywatnie i zawodowo) życie, ale ostatnie 2 lata były bardzo stresujące.
Do rzeczy. W ostatnim okresie zrobiłem redukcję, pod koniec której nawet myślałem o starcie w kategorii spodenkowców. Niestety lokalne zawody odwołali na tydzień przed i odpuściłem sobie starty. Następnie miałem niewielką przerwę wymuszoną kolejnymi badaniami, po której podjąłem decyzję, że na ile pozwoli układ pokarmowy będę starał się dołożyć kilka kg. Pierwotnie chciałem trzymać docięcie do końca wakacji jednak w ostatnim czasie jakoś zacząłem tracić z obwodów, także siła mocno spadała, także podjąłem decyzję, że minimum najbliższe 2 miesiące będzie się działa taka mini-masa.
TRENING:
Zdecydowałem się na plan 15-10-5 WODYNa z lekkimi modyfikacjami z podziałem góra/dół, 4 razy w tygodniu
Góra:
1. Wyciskanie sztangi leżąc
2. Podciąganie na drążku w chwycie neutralnym
3. Wyciskanie żołnierskie
4. Wiosłowanie sztangą/półsztangą
5. Unoszenie sztangielek/gum bokiem
6. Jakaś superseria na biceps + triceps
Dół
1. Przysiady low bar
2. Tu na zmianę: MC na prostych nogach, glute bridge, MC klasyk
3. Przysiady bułgarskie
4. Jakieś ćwiczenia na korpus
MAKRO:
DT – 3300 kcal B/T/W – 180/70/reszta
DNT – 2900 kcal B/T/W – 180/100/reszta
SUPLEMENTACJA
białko wg braków w diecie
debutir, probiotyki 2x dziennie
kreatyna 5g tylko w dni treningowe
czasem jakaś lekka przedtreningówka
chrom
Poniżej w miarę aktualne zdjęcia. Wszystkie nie starsze niż miesiąc. Obecnie forma przy podobnym %bf, ale przez przerwę lekko sflaczałem. Mam nadzieję, że nabicie szybko wróci. Obecna waga to ok. 81kg przy 186cm wzrostu. Nie stosowałem do tej pory dopingu hormonalnego. Nie mówię, że się to nie zmieni. Gdyby w końcu się przełamał na pewno napiszę o tym otwarcie. Myślę, że dłuższy cykl na niewielkiej ilości testa nie byłby złym pomysłem.
Zmieniony przez - Polskikoks w dniu 2018-05-19 15:02:34