Mam mieszane uczucia w stosunku do tej ksiazki. Przemawia do mnie idea, jestem tez odpowiednim "targetem" - nie aspiruje do wygrywania czy bycia w czolowce stawki, typowy sredniak z polowy rankingu zawodow. Trafia do mnie tresc dlatego, ze juz dotknalem zagadnienia CF, wiem ile daje, jakie sa mozliwosci tego treningu. Trafia do mnie, bowiem moje klopoty z kontuzjami powoduja, ze chce wierzyc w ten przekaz.. Mam jednoczesnie ogromne watpliwosci na ile jest to wlasnie szarlataneria obliczona na przyczynowo skutkowe myslenie zyczeniowe czytelnika - chcialbym mniej trenowac, a miec lepsze wyniki..
Wnioski mam takie, ze CF tak, CFE w wersji autora.. nie wiem ? Ale calosc na tyle mnie przekonuje, ze wracam do CF jesienia i sprobuje z pomoca specjalisty od CF zbudowac dla siebie wlasna odmiane CFE. Roznic sie bedzie od zrodlowej kilometrazem biegowym, bowiem ja nie jestem w stanie uwierzyc w bieganie bez biegania - mam na mysli przyzwoite bieganie na przyzwoitych dystansach 40km+ oczywiscie.
Tak wiec minimalistyczne podejscie do kilometrow mnie nie przekonuje, bede się upieral ze 42km tygodniowo to minimum niezbedne dla moich potrzeb - ale juz z teza o bezwartosciowych, smieciowych kilometrach sie zgadzam - i tu z kolei Ty bedziesz stal w opozycji do autora. Mnie bliska jest idea wykonania wiekszosci pracy biegowej w 2 i 3 zakresie, plus strefa max 10%, z niewielkim udzialem strefy regeneracji - tez 10% ?
Najwieksza wada ksiazki jest bardzo slabiutki jezyk, nie wiem czy to wina autora czy przekladu, ale ksiazka to zwyczajny suchar :) Moze wplyw na to ma objetosc poswiecona na lopatoligiczne wyjasnienie zagadnien CF i CFE - ksiazka jest adresowana zdecydowania do laikow w temacie i mnie zwyczajnie przynudzala przez znakomita wiekszosc objetosci. To co chce wiedziec a czego nie wiedzialem zmiescilbym na kilku stronach ;)
Zdecydowanie jest to jedna z tych pozycji, do ktorych wracam najrzadziej, jesli nie wcale, co nie znaczy ze uwazam ja za bezwartosciowa.