Szacuny
127
Napisanych postów
10723
Wiek
39 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
139371
Dzień 116/177
Start na 5 km
22:55 - życiówka
Super! Zejście poniżej 23 min cieszy, dodatkowo w bonusie byłam 4 wśród kobiet
A potem fajny trening z Garfieldką U mnie rekreacyjnie, a biedna Małolata przy nogach cierpiała
Pomiary
Miska Nadal uważam, że 70g tłuszczu to mało, bo szynka na kolację już się nie zmieściła...
suple: tran, omega3, wit. c, Trec - Multi Pack warzywa: kiełki rzodkiewki, kapusta biała i czerwona, pieczarki, pomidor, cebula, ogórki kiszone
BTW 120/70/200
Zapomniałyśmy z Garfieldką zrobić sweet foci z napiętymi bicepsikami, to na pocieszenie foto z mety
Zmieniony przez - delfinka w dniu 2014-04-28 09:09:29
Przysiad - w ostatniej serii z prawej strony sztanga mi się zsunęła a pewnie udało by się więcej...ehh
Spacer z gumą - zawsze ktoś musi skomentować jak to robię...dziwni są Suwnica - ciężko
Wspięcia na palce - piecze mnie nie tylko łydka, ale cały dwugłowy też, aż po pośladek
Brzuch - chyba lepiej go spinam stąd taka słabość jakaś... boleśnie
Szacuny
127
Napisanych postów
10723
Wiek
39 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
139371
Dzień 122/177
Zawody w WL
Na początek wielkie wyrazy uznania, podziwu i szacunku dla wszystkich zawodniczek (pozdrowienia dla Kokosika) i zawodników trójboju siłowego. Zrobienie 3 bojów na maxa w ciągu jednego dnia jest wysiłkiem ekstremalnym.
Mąż chciał wystartować w takich zawodach, więc stwierdziłam, że jak już i tak tam będę to przecież nie jako kibic Zawody integracyjne, zawodnicy niepełnosprawni robili wrażenie i byli świetnie przygotowani.
Startowałam w kat. do 61 kg i byłam 3 z wynikiem 40 kg. W nagrodę dostałam super statuetkę, medal i torbę supli Ze mną w kat. była Honorata Kaczorowska - pocisnęła 87,5 kg, a ja przynajmniej mogłam się napatrzeć na prawdziwy zad na żywo
Pierwsze podejście - 40 kg zaliczone.
Drugie podejście - 45 kg spalone - nie usłuchałam komendy start i w tamtej chwili jak mi się wydawało najlepszym sposobem naprawienia tego błędu było z połowy opuszczenia pocisnąć sztangę jeszcze raz do góry i dokończyć bój - sędziowie nie wiedzieli co z tym zrobić...
Trzecie podejście - 47,5 kg - nie poszło.
Było bardzo fajnie, ale męcząco. Już w ciągu dnia bolały mnie całe nogi, pośladki i brzuch, a potem łydki dokuczały. Wyszedł brak doświadczenia (ale niektórzy faceci nic nie zaliczyli, a spalonych było sporo, więc mnie to trochę podniosło na duchu), ale za to super pamiątki są.
Jak nie wyciskać na zawodach - 45kg - nie słuchanie komendy start
Miska wyjazdowa, nieliczona - dałam sobie w majówkę jeden dzień luzu od liczenia, ale czysto i w normie - więcej tłuszczu wpadło przez głodzillę okresową
Zmieniony przez - delfinka w dniu 2014-05-04 23:30:27
Szacuny
658
Napisanych postów
8604
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
143874
brrawo
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..