Tłuszcz mi się wziął przekroczył przez tą kremówkę do truskawek, ale warto było, nawet w imię jedzenia suchego białka potem trochę rozjechane godziny znowu, tym razem z okazji majsterkowania przy składaniu drzwi antykotowych
picie: woda, kawa
suple: DIM, wit b complex +klindamycyna,nystatyna,linex forte
Sytuacja chyba się trochę poprawia ale antybiotyk brać muszę. Poszperałam czy w takiej sytuacji - czuję się dobrze i wydaje mi się, że trening bym spokojnie zrobiła, jednak iść na siłkę. No i znalazłam ten art: http://potreningu.pl/artykuly/1036/czy-warto-trenowac-gdy-nadchodzi-choroba i już wiem, że muszę swoje odczekać :'-( zwłaszcza, że mam od x lat neutropenię (ponoć "taka moja uroda") mimo że nie łapię infekcji, to jednak nie chcę dokładać do pieca w tej chwili. Tak więc z ciężkim sercem zawieszam treningi na czas antybiotykoterapii, michę będę trzymać czystą - i tak do tej pory jest
Winners train, losers complain.